145 lat temu, 15 lipca 1867 roku, urodził się Jean-Baptiste Charcot, francuski lekarz, żeglarz, badacz obszarów polarnych (zm. 1936). Tekst z archiwum tygodnika "Przekrój"
Maj 1904 roku. Jean-Baptiste Charcot dowodzi pionierską francuską ekspedycją na Antarktydę.
Zanim do tego doszło, pracował jako lekarz. Ścieżkę kariery wymógł na nim ojciec, światowej sławy neurolog. Charcot junior nie lubił jednak swojego życia, o sobie mawiał, że jest jedynie „synem swojego ojca". Marzyły mu się przygody, grał w rugby i amatorsko żeglował. W 1893 roku, po śmierci ojca, rzucił praktykę lekarską i zainwestował 400 tysięcy franków spadku w budowę nowoczesnego szkunera. Zaczął organizować wyprawę na niemal niezbadany biegun południowy. Udało mu się rozpalić tym pomysłem zbiorową wyobraźnię; budżet wyprawy załatali prezydent III Republiki, towarzystwa naukowe i zorganizowana przez gazetę „Le Matin" zbiórka datków.
Ekspedycja trwa już 10. miesiąc. Marynarze doświadczyli między innymi 18-godzinnego ciągnięcia statku na linach, brodząc po kolana w lodowatej wodzie. Niektórzy z powodu oślepiającego słońca częściowo stracili wzrok.
Polarna zima zastaje podróżników na Wyspie Wandela (dzisiaj Bootha). Szachy, morskie opowieści i lektura starych gazet szybko przestają dostarczać wymaganej porcji rozrywki. Skoszarowani na małej przestrzeni marynarze wszczynają kłótnie. Morale spada. Charcot wie, że musi rozładować sytuację. 30 maja organizuje polarny piknik dla swoich ludzi na pobliskiej wysepce. Jest tak zimno, że mięso i masło marynarze muszą rąbać toporami. Mimo to nikt nie narzeka, wszyscy jak dzieci cieszą się z wolnego dnia. Z patefonu puszczają pingwinom francuskie przeboje.