Każda hospitalizacja jest złożonym procesem, a na jej końcową ocenę składają się czynniki systemowe, ludzkie, technologiczne oraz medyczne. Nie można mówić o bezpieczeństwie pacjenta bez zwrócenia uwagi na bezpieczeństwo obsługującego go pracownika medycznego i szpitala, w którym się znajdują.
W trakcie moich kontaktów z pracownikami – nie tylko w Grupie EMC Szpitale – często słyszę pytania o sens wdrażania standardów akredytacyjnych. Moi rozmówcy w pierwszej chwili nie dostrzegają, co ich szpital zyska w wyniku procesu. Nie mają świadomości, że wdrażanie standardów często wymaga również transformacji wewnątrz organizacji. Dążenie do uzyskania certyfikatu bez akceptacji i wdrożenia koniecznych zmian grozi porażką zarówno na poziomie zarządzania szpitalem, jak i pracującymi w nim ludźmi. Nie dość, że procesu nie wieńczy sukces w postaci uzyskanego certyfikatu, to jeszcze wysiłek – na ogół kilku osób – nie poprawia bezpieczeństwa oferowanej opieki. W takiej sytuacji i jakość, i bezpieczeństwo stają się określeniami pustymi, niezrozumiałymi dla pracowników i działają demotywująco.
Wiara w regulamin
Czym spowodowane jest niepowodzenie? Dlaczego, pomimo zatrudnionych konsultantów, system nie działa? Najczęstsze przyczyny to nieznajomość wprowadzonych standardów i norm wśród kierownictwa i personelu, ale także brak zrozumienia oraz zaangażowania ze strony zarządu. Kolejne to wszechobecna wiara, że wystarczy opisanie w procedurze, instrukcji, regulaminie, standardzie, algorytmie, oraz przekonanie, że problem rozwiązuje wydanie zarządzenia przez dyrektora lub brak nadzoru nad dokumentacją. Typowe jest także nadmierne usztywnienie systemu, które uniemożliwia reakcję na nieprzewidziane sytuacje, brak znajomości standardu, normy wśród piszących procedury i instrukcje, przepisywanie rozdziałów książek zamiast dopasowania zaleceń eksperckich do możliwości i potrzeb danej placówki. Do porażki prowadzi nadmierne mnożenie procedur do ilości uniemożliwiającej zarówno okresową weryfikację, jak i korzystanie z nich przez personel, a także brak łatwego dostępu dla użytkowników, których charakter pracy wymaga ciągłego ruchu. W końcu język, którym pisane są procedury i instrukcje, często jest zbyt nieprzyjazny, biurokratyczny i trudny do zrozumienia, bo ich autorzy zapominają, że procedury muszą być pisane dla pracowników, a nie dla audytorów/wizytatorów czy dyrekcji.
Jakość w ochronie zdrowia oznacza bezpieczną, efektywną, opartą na wiedzy medycznej opiekę medyczną. Wymaga ona zachowania odpowiedniego czasu realizacji oraz redukcji opóźnień, a także wydajności i skuteczności, z zachowaniem równego dostępu. Bezpieczeństwo jest zdolnością do unikania szkód będących wynikiem ryzyka, zagrożenia lub niebezpieczeństwa. W dążeniu do stworzenia modelu opieki medycznej o wysokiej jakości zapominamy, że funkcjonalność może godzić w bezpieczeństwo. Natomiast model bezpieczny zawsze może przestać być funkcjonalny. Konieczne jest więc zachowanie równowagi pomiędzy funkcjonalnością a bezpieczeństwem.
Informacje uzyskane podczas niezliczonych analiz błędów medycznych pozwoliły wprowadzić zmiany również w Polsce. Należą do nich m.in. karta okołooperacyjna, ocena ryzyka choroby żylno-zakrzepowej, ocena ryzyka upadku, identyfikacja chorych, program mycia rąk.