To, że osoba fizyczna lub firma ma znacznie gorszą, czyli słabszą, pozycję niż organy podatkowe, nie stanowi dla nikogo zaskoczenia. Dziwić się temu mogą chyba tylko cudzoziemcy, którzy w naszym kraju prowadzą działalność. Oni wciąż nie mogą uwierzyć, że terminy na dokonanie określonej czynności liczone są w dniach, a nie w miesiącach. Te ostatnie zagwarantowane są dla fiskusa, który i tak w razie potrzeby sam je sobie przedłuża. Niestety, oprócz pilnowania terminów podatnik musi jeszcze uważać na pułapki, jakie zastawił na niego ustawodawca.
[srodtytul]Siedem dni[/srodtytul]
Najlepszym tego przykładem jest siedmiodniowy termin na uzupełnienie braków formalnych przewidziany zarówno [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=07C4E1CAEE71EF9AC3CB274288647250?id=176376]w ordynacji podatkowej[/link], jak i w ustawie – [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=25F95540969E082B5F7DDB5256BA5429?id=166935]Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi[/link]. Stosowany jest wtedy, gdy organ podatkowy lub sąd uzna, że pismo, jakie do niego wpłynęło, wymaga uzupełnienia, bo w obecnym kształcie nie spełnia jakiegoś warunku albo czegoś w nim zabrakło.
[b]Podatnik ma więc siedem dni na uzupełnienie tego braku[/b], licząc od otrzymania wezwania, pod rygorem odrzucenia pisma.
[b]Niedotrzymanie tego terminu oznacza bowiem utratę – i to bezpowrotnie – szansy na to, że nasza skarga, odwołanie, wniosek o stwierdzenie nadpłaty podatku czy każda inna czynność wymagająca spełnienia wymogów formalnych zostaną rozpatrzone.[/b]