W „Rzeczpospolitej” opisaliśmy, jak polskie firmy otrzymują podejrzane oferty na przeprowadzenie badań opinii Polaków o Rosjanach i Ukraińcach, które zawierają bardzo tendencyjne pytania. Co jeszcze mocniej wzbudzało podejrzenia, to fakt, że oferty opiewały na stawki 200–300 proc. wyższe, niż wynoszą poziomy rynkowe. Nie tylko to zaskoczyło firmy badawcze. – Jak ktoś przygotowuje zapytanie, to łatwo go zidentyfikować, np. po nazwie firmy, adresie mailowym itd. A tu maile przychodziły wyłącznie z adresów Gmail – przyznaje anonimowo przedstawiciel jednej z firm.
Rosja szuka informacji, by podburzać
Branża jasno oceniła to jako próbę służb innych państw pozyskania informacji, które można później wykorzystać, by skuteczniej prowadzić kampanie dezinformacyjne lub podburzać nastroje społeczne.
Czytaj więcej
Firmy otrzymują dziwne oferty na zbadanie opinii o Rosjanach i Ukraińcach. Pytania są bardzo tendencyjne.
– Napięcia geopolityczne w naszej części Europy dodatkowo ogniskują aktywność cyberprzestępców, windując Polskę do ścisłego grona państw szczególnie narażonych na tego typu zagrożenia. W kontekście incydentów w obszarze infrastruktury krytycznej i rządowej najczęściej mówi się oczywiście o rosyjskich czy białoruskich grupach hakerów lub hakerach działających na zlecenie tych państw, ale problem jest zdecydowanie szerszy – mówi Jakub Wychowański, ekspert w dziedzinie cyberbezpieczeństwa i prezes spółki VECTO, specjalizującej się w ochronie danych i systemów IT. – Od kilku już lat bowiem cyberbezpieczeństwo i doniesienia o skutecznie przeprowadzonych atakach hakerskich na stałe wpisują się w krajobraz codzienności polskich firm i instytucji. Świadomość tych zagrożeń oczywiście rośnie, ale wciąż wśród wielu menedżerów pokutuje przeświadczenie, że hakerzy działają intencjonalnie, atakując konkretną firmę. Tymczasem atakowane są przede wszystkim te podmioty, które mają po prostu słabe zabezpieczenia – dodaje.
Takie zjawiska stają się normą, niedawno doszło do ataku na serwis Polskiej Agencji Prasowej przez hakerów powiązanych z Rosją, co doprowadziło do opublikowania komunikatu na temat mobilizacji. – Jest nieprawdziwy, a służby wyjaśniają incydent – mówił Jan Grabiec, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.