Wydawnictwo Czarne podjęło się ryzykownego, choć ważnego przedsięwzięcia – w jednym tomie zebrało kilkanaście tekstów (niektóre dotąd niepublikowane) i artykułów, które powstały przy okazji okolicznościowych wystąpień Herty Müller w ostatnich dziesięciu latach. I choć dzieli je czas, a także miejsca, w których zostały wygłoszone – od przemówienia noblowskiego w 2009 roku po mowy dziękczynne z okazji wręczenia różnych nagród literackich, aż po wykłady literackie – to powstał zbiór tekstów tematycznie spójnych i wzajemnie się uzupełniających. W swojej prozie pisarka zawsze podejmuje temat związku jednostki z historią, z ojczyzną, uwikłanej w system czy różne układy zależności. W tych tekstach Müller kontynuuje te wątki, jednak na warsztat bierze swoją biografię i doświadczenie funkcjonowania w rumuńskim reżimie, dla którego życie ludzkie jest nic nie warte.
Z tekstów bardzo poruszających, choć napisanych charakterystycznym, chłodnym, analitycznym stylem poznajemy historie osób bliskich Müller, których wolę i charakter polityczny system próbował łamać. Przyglądamy się bliżej Rumunii za rządów Ceausescu, gdzie każdy, niezależnie od tego, kim był i co robił, mógł zostać uznany za wroga reżimu. Schemat działania dyktatury, sposoby wymuszania na ludziach współpracy z systemem, siłę niszczącej plotki, niuanse językowe, jakimi ludzie systemu posługują się w rozmowie – wszystko to przybliża Müller na przykładzie życiorysu własnego i bliskich jej osób.
Pisarka pokazuje, jak system niszczy tradycję, zakazując śpiewania piosenek ludowych, bo te nie mają nic wspólnego z systemową nowomową. Wylicza, jak rozkazy dyktatora, który skończył cztery klasy podstawówki, zabijają poezję i życiorysy inteligencji; jak system niszczy kariery, związki, przyjaźnie i miłości. Najlepsza przyjaciółka Müller
– by móc uzyskać paszport i odwiedzić ją w Berlinie – musi podpisać zgodę na szpiegowanie pisarki, tak jak wiele innych, bliskich jej osób.
W opowiadaniu tytułowym matka pisarki, z którą Herta ucieka z Rumunii, porównuje ich przymusową emigrację do swego zesłania na roboty przymusowe do Związku Radzieckiego w 1945 roku. Niemal pół wieku dzieli te wydarzenia, a łączy je tytułowy ten sam śnieg, bo: „mama wierzyła, że naszą rodzinę od niepamiętnych czasów doświadcza zima". Nea to po rumuńsku zarówno śnieg, jak i wujek. Müller