"Bardzo wiele osób myśli, że to ich nie dotyczy. Funkcjonują gdzieś obok, w jakimś innym świecie - uważa prof. Mikołejko. - Ale są też grupy, które uważają, że wirusa nie ma, bo się go boją. Motywem jest strach. To infantylne (...), myślą, że jak zamkną oczy, powiedzą sobie, że wirusa nie ma, to go nie ma.
"Jest też wątek religijny, niektórzy księża głoszą, że ręka księdza jest święta, a skoro coś zostało poświęcone, to nie zakaża. Czyli wierzenie, że Bóg nas ochroni, cud nas ochroni. (...) Oczywiście nie wszyscy księża tak uważają, to skrajność" - dodał profesor. Podkreślił też znaczenie manipulacji ideologicznej: "To było widać w czasie wyborów, gdy zapędzało się do urn niezbyt świadomych, starszych ludzi. Władza mówiła, że wirus nie jest już niebezpieczny."