Jak to jest być podłączonym do respiratora?
Dr n med. Konstanty Szułdrzyński, kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie: Przyjemne to na pewno nie jest. Znam to z relacji pacjentów, których przekaz jest zakłócony działaniem leków dających niepamięć wsteczną. Pod respiratorem człowiek jest sam i całkowicie zależy od innych, co również jest powodem dużego cierpienia. Rurka, która łączy go z respiratorem, przebiega przez gardło i tchawicę wywołując kaszel, a u niektórych pacjentów bardzo trudno ustępujący odruch wymiotny i ślinienie się. Nie można jeść ani przełknąć śliny, do ciała ma się wprowadzonych mnóstwo cewników, drucików i urządzeń elektronicznych, a do tego jest się skazanym na pomoc innych. Człowiek znajduje się w zupełnie nieznanym środowisku, otoczony przez obcych, ciągle zmieniających się ludzi w „kosmicznych” kombinezonach, a wisienką na torcie tych wszystkich nieszczęść jest fakt, że nie może kontaktować się z bliskimi.