Teledyski do pani płyty pokazują współczesność w orwellowskim sosie, ale chyba jeszcze z większą inwigilacją i kontrolą poprzez urządzenia elektroniczne niż Orwell przypuszczał. Ciekawe, że filmy były kręcone w budowlach z czasów PRL: to Pałac Kultury, warszawski „Młotek” czy Victoria. Iluzje wolności opadają?
I wracamy do przeszłości, i żyjemy w świecie nowoczesnych algorytmów. Decydują o tym, co powinno nam się podobać i podsuwają nam stosowne treści. Są bardzo spersonalizowane, dlatego docierają tylko do pewnej grupy odbiorców, zaś media – zamiast komunikować ludzi ze sobą – zamykają nas w sztucznej bańce. Oczywiście, procesy śledzenia nas nasiliła pandemia, gdy zostaliśmy niemal przykuci do elektronicznych urządzeń. W domowym zamknięciu stały się naszym oknem na świat, ale równolegle rejestrowały nasze zachowania. Gdy rozmawiamy o tym, że chcemy kupić buty – wchodząc do mediów społecznościowych widzimy reklamy tego, czego szukamy. Zdałam sobie sprawę, że serial „Black Mirror”, który był ostrzeżeniem, stał się de facto naszą codziennością. Dlatego proszę się nie dziwić, że płycie udzieliła się taka aura. Kiedy zabierałam się do pracy nad nią, myślałam że stworzę szalenie taneczny i radosny album, ale okazało się, że od dystopii trudno jest uciec.