Bo skrzywdzę twoje dziecko!
Złodziej musi być silny i inteligentny. Dlatego pomysły, jak kraść, bywają bardzo urozmaicone. Doktor Erika Iyengar z Muhlenberg College w Pensylwanii (USA) postanowiła je jakoś uporządkować. W artykule opublikowanym w „BBC Wildlife" wyróżniła cztery typy dzikiego złodziejstwa. Najsłynniejszy z nich, tak ochoczo portretowany w filmach przyrodniczych, to rozbój albo piractwo. Właśnie ten styl uprawiają mewy i fregaty. Stosują go z powodzeniem także przeurocze wydry morskie, a ściślej rzecz biorąc – samce tego gatunku. „Ubogacają" przy tym zwykłe piractwo złośliwym szantażem. Jeśli tylko zobaczą, że samica ich gatunku upolowała jakiegoś smacznego jeżowca, porywają jej dziecko i czekają, aż przerażona matka porzuci zdobycz. Dopiero wtedy puszczają wyderkę wolno, by zabrać się do spożywania ukradzionego kąska.
Druga grupa złodziei stosuje taktykę, którą Iyengar nazwała włamaniem. Wyspecjalizowały się w niej pająki z rodzaju Argyrodes. Wyczekują one na skraju pajęczyny innego pająka. W najłagodniejszej wersji porywają małą zdobycz, którą pogardził właściciel. Ten proceder obrabowanemu pająkowi nawet nie przeszkadza. Gorzej, że rozzuchwalone powodzeniem czekają na nieuwagę twórcy pajęczyny i kradną upolowane przez niego owady, które sam chciałby zjeść. W ten sposób potrafią spustoszyć jego skarbiec i doprowadzić go do wygłodzenia. Pozbawiony przez nie życiowego dobytku nierzadko porzuca rodzimą pajęczynę i szuka szczęścia gdzieś w świecie. Czasem jednak następuje przedziwny obrót spraw, który przywraca poczucie sprawiedliwości. Otóż na skraju pajęczyny nierzadko siedzą też samce, które wyczekują na okazję, by zbliżyć się do właścicielki sieci i przekazać jej swe plemniki. Zmęczone, znudzone i wygłodniałe atakują... włamywaczy. Kradną ukradzioną przez nich zdobycz! „Pojęcie honoru wśród złodziei nie istnieje" – podsumowuje te praktyki doktor Iyegnar.
Wyrwę ci to z gardła!
Za grosz honoru nie mają również małe morskie ślimaki z gatunku Trichotropis cancellata. Amerykańska badaczka nazwała ich strategię okradaniem banków. Korzystają z tego, że ich ofiary prowadzą osiadły tryb życia. Są to morskie pierścienice z grupy wieloszczetów, które wychwytują przepływający obok nich pokarm. Po zebraniu odpowiednio dużej ilości cząstek połykają je i przez dłuższy czas trawią. Ale na brzegu ich otworu gębowego siedzą złodziejskie ślimaczki. Kiedy tylko układ pokarmowy pierścienicy się napełni, bandyci wyciągają swoją długą wargę, wpychają ją w głąb ofiary i wydobywają z niej pożywienie. Niewinna ofiara rozboju nie może ani opuścić miejsca swego pobytu, ani pozbyć się ślimaka. Bezbronnie czeka, aż mały, lecz sprytny złodziej ukradnie jej wszystkie zapasy. Ostatni typ złodziejstwa jest jednocześnie najbardziej brutalny. Złodziei, którzy stosują tę metodę, Iyengar nazwała despotycznymi władcami. Nie kradną oni bowiem pokarmu, lecz całe zwierzęta. Celują w tym mrówki, na przykład zbójnice i amazonki. Napadają one na cudze mrowiska, porywają poczwarki i przenoszą je do swoich gniazd. Gdy wyklują się z nich dorosłe owady, traktowane są przez złodziejskie mrówki jak niewolnice: opiekują się ich potomstwem, poszukują dla nich jedzenia i dbają o ich zdrowie. Dla mrówek zbójnic to duże ułatwienie życia, dla amazonek – konieczność. Kształt ich narządów gębowych nie pozwala na samodzielne prace. One nie potrafią nawet dbać o własne potomstwo! Gdyby nie kradły, szybko by wyginęły.
Podobne problemy mają inni złodzieje. Amerykańscy naukowcy badali koleje życiowe rybitw- różowych, wśród których część osobników zawodowo zajmuje się kradzieżą, a część uczciwie zarabia na życie. W ciągu 10 lat obserwacji- złodzieje przynosili średnio od 2 do 13 razy więcej pokarmu dla swojego potomstwa niż porządni obywatele. Dzięki temu wychowywali do 45 procent więcej potomstwa na głowę! Również ślimaki Trichotropis kiepsko sobie radzą bez kradzieży. Owszem, potrafią same filtrować wodę, wyłapując drobne glony oraz resztki organiczne, ale prowadząc się grzecznie, prawie nie rosną. W konkurencji z kolegami złodziejami, którzy rozwijają się w ekspresowym tempie, ich szanse na przetrwanie i rozmnożenie się są minimalne.
I jak tu przekonać zwierzęta, że uczciwość popłaca?