Niewielka, używana kiedyś przez wędkarzy jako wabik na szczupaki. Ale dziś raczej zapomniana. Bo już nie tylko szczupaka na różankę, ale i jej samej łowić nie wolno, a nawet na chwilę wyłowić dla obejrzenia czy sfotografowania. Potrzeba zgody samego ministra, by sobie móc na coś takiego pozwolić. Objęta jest nie tylko ochroną gatunkową, ale obecna w czerwonej księdze zagrożonych zwierząt, na liście Natura 2000, a do tego podlega konwencji berneńskiej. Trudno chyba tak małej rybce o jeszcze ściślejszą ochronę.
Rumieni się od spodu
Kto? Samiec różanki. I to chyba największa osobliwość wyglądu przedstawicieli tego gatunku. Ci reprezentanci rodziny karpiowatych to niewielkie rybki, o długości ciała nie większej niż 9 cm. Niby nic takiego, chociaż... - Są przepiękne! - zachwyca się Karolina Śliwińska, magistrantka w Zakładzie Zoologii Wydziału Nauk o Zwierzętach SCCW w Warszawie, a zarazem prezeska Międzywydziałowego Koła Naukowego Biologów tej uczelni. - Samce w okresie godowym dostają różowych pąsów na spodzie ciała, płetwie odbytowej, a także grzbietowej.
Co prawda tylko na krótko, około maja. Zresztą – świat ryb mami taką mnogością barw i ich zestawień, że na tym tle piękno różanki mimo efektownego różu blednie. No cóż, Śliwińska, jak to kobieta, najpierw wspomina o pięknie, chociaż wcale nie z jego powodu te ryby bada, przygotowując magisterium na temat ich życia. I wcale nie dlatego, iżby był to gatunek jakoś szczególnie rzadki. Młoda badaczka przyznaje, że jest jeszcze przynajmniej u nas, w miarę pospolity. Natomiast niepospolity jest tryb życia, a przede wszystkim rozród ryb tego gatunku i to właśnie zaprowadziło go na tyle list ochronnych. Otóż różanka jest jedynym w europejskich wodach gatunkiem ostrakofilnym – jej rozród zależy całkiem od kontaktu z inną, do tego ukrytą w muszli istotą.
Popieścić małża
Tą istotą jest małż, przeważnie skójka lub szczeżuja. Tylko tam, gdzie małże występują wystarczająco licznie, różanki mogą się rozmnażać. A że małże, same filtrując wodę, zasiedlają zarazem tylko wody odpowiednio czyste i natlenione, więc i różanki w takich tylko żyją. Tyle że zagrzebanego na dnie małża nie widzimy, a rybkę, choć drobną,dostrzeżemy. W ten sposób staje się ona mimowolnie barwną reklamą jakości wody w macierzystym zbiorniku.
Wiosną ozdobiony przez naturę samiec zajmuje sobie pewne terytorium na dnie. Dawny pasterz, chcąc się ożenić, musiał legitymować się posiadaniem choćby jednej krowy i stosownego dla niej pastwiska. Podobnie samiec różanki musi posiąść obszar zasiedlony przez choćby jednego małża, choć lepiej, by miał ich pod sobą całe stadko. I odpowiednio się do tworzących to stadko osobników odnosił! Lepiej, niż niejeden pasterz do swego bydła. Ba, musi te małże wręcz pieścić, podpływając i delikatnie wachlując ogonem. Z wielkim wyczuciem, są one bowiem wrażliwe na wszelkie zewnętrzne bodźce i pod ich wpływem mocno się w swych muszlach zasklepiają. Rybom chodzi zaś o to, by właśnie było inaczej.