To skutek ekspansji bobrów, w trakcie której coraz bardziej wyzbywają się lęku przed człowiekiem, zresztą przed kimkolwiek.
Jak lukrowany pączek
Oto w samo południe, na oczach zgromadzonych gapiów, bóbr wyłania się z przerębla. Pasemka wody na zmierzwionym futrze zaraz zamarzają i ów rezydent zimowych wód wygląda nieledwie, jak lukrowany pączek. Podąża do krzaka wierzbiny, pod którym bieleją poucinane już wcześniej i częściowo ogryzione z kory gałęzie. Gryzonie te ścinają duże drzewa przeróżnych gatunków i tną na kawałki, ale drewna nie jedzą, tylko łyko, korę, pędy i pączki, a także rośliny wodne. Wyprawiają się też coraz śmielej w głąb lądu na pola z kapustą, burakami czy do sadów owocowych, by zebrać smakowite spady. Ale to jesienią.
Bobry nie zapadają, jak wiele innych ssaków, w sen zimowy. W tym okresie muszą jeść. Toteż robią zapasy, tworząc w wodzie tzw. magazyny żerowe, gdzie pedantycznie, nieraz wedle grubości, poukładane są setki ściętych i przytaskanych jesienią gałęzi. Zasobów takiego magazynu nie starcza jednak zazwyczaj do wiosny, zwłaszcza, że użytkuje go – a przedtem wspólnymi siłami tworzy – cała bobrowa rodzina. Zatem już w styczniu i lutym zwierzęta opuszczają co rusz swe przytulne legowiska, by wziąć się do roboty. Stąd też takie scenki, jak opisana na początku.
Gody pod lodem
Aż zimno się robi na myśl, że ów styczeń i luty – to u tych pracowitych gryzoni czas płomiennych godów. Mają miejsce pod lodem, a łożem małżeńskim pary pozostaje lodowata woda. Samiec zachowuje męską sprawność w tych warunkach dzięki posiadaniu kości prąciowej. Czasem para wyłoni się z lodowatych odmętów. Częściej jednak baraszkuje pod lodową kołdrą. Przychówek pojawi się na świecie gdzieś około maja. Określenie „para" jak najbardziej tu pasuje, bobry bowiem naprawdę tworzą przykładne, monogamiczne związki. Co więcej – żyją w rodzinach, w których obok pary rodzicielskiej pozostają też młode z poprzednich lat, zanim się usamodzielnią, czyli opuszczą rodzinne terytorium i pójdą, czy raczej popłyną, na swoje.
Rodzina bobrów jest terytorialna, na zajmowany teren – zwykle odcinek cieku – nie wpuszcza intruzów. Jest on obstawiony słupkami granicznymi w postaci kamieni czy celowo wzniesionych kopczyków ziemi, na które władcy terytorium – przeważnie dorosłe samce – składają odchody.