Jednym z najgorętszych wydarzeń jest w Londynie prezentacja odnalezionych niedawno 250 zdjęć zrobionych przez 21-letniego Paula McCartneya, gdy Beatlesi zdobywali świat, koncertując w Londynie, Paryżu i podczas pierwszej trasy w Stanach Zjednoczonych – w Nowym Jorku, Waszyngtonie, Miami.
Wystawę Paul McCartney „Eyes of the Storm” (czynną do 1 października) prezentuje National Portrait Gallery. Uświetnia nią otwarcie po trzyletniej renowacji siedziby muzeum, słynącego z kolekcji portretów wszystkich epok.
Cudem znalezione
Zdjęcia McCartneya przywołują decydujące chwile, od listopada 1963 do lutego 1964 r., gdy czwórka z Liverpoolu z popularnego w Wielkiej Brytanii boysbandu przeobraziła się w globalne gwiazdy rocka; kiedy grali w paryskiej Olimpii i na żywo koncertowali w studiu amerykańskiej stacji CBS w Nowym Jorku w programie „The Ed Sullivan Show”, przyciągając rekordową liczbę 73 mln widzów. A ich singel „I Want to Hold Your Hand” nie schodził ze szczytów amerykańskiej listy przebojów.
Czytaj więcej
Basista Beatlesów, jedna z najbardziej wpływowych postaci muzyki pop, poprzedził swoje urodziny premierą albumu fotograficznego „1964: Eyes of the Storm Photographs and Reflections by Paul McCartney”.
McCartney portretował Pentaxem 35 mm kolegów: Johna Lennona, George’a Harrisona, Ringo Starra i siebie samego. Na jego zdjęciach są też członkowie towarzyszącej im ekipy, w tym menedżer Brian Epstein, inni muzycy, dziewczyny, fotoreporterzy i tłumy szalejących fanek i fanów z początków beatlemanii. Pierwsze zdjęcia Paul robił czarno-białe, a gdy w Miami kupił kolorowy film – nabrały barw. Beatlesi pojawiają się na scenie, za kulisami, w drodze, na lotniskach, ale i na plaży na Florydzie, gdzie fani pisali wielkimi literami na piasku „Kocham Paula”. Fotografie McCartneya pozwalają nam spojrzeć na fenomen „The Beatles” od wewnątrz.