Jest jednak kilku zapaleńców, którzy, wzorem walecznego patrona swojego kraju – świętego Jerzego, dzielnego rycerza i legendarnego pogromcy smoka – nie ustają w staraniach. Zmagają się między innymi z wiecznym brakiem funduszy na inwestycje, ale nawet to czasami potrafią z humorem pokazać jako zaletę. Jak w tej anegdocie o amerykańskiej dziennikarce. Kobieta, zwiedzając jedną z gruzińskich winnic, spytała, czy winogrona są tu zbierane ręcznie. Odpowiedzią był śmiech i stwierdzenie, że oczywiście tak – któż bowiem ma tu pieniądze na kupno sprzętu. A chętnych rąk do pracy nie brakuje.
A przecież Gruzja, ze swoimi 7 tys. lat historii produkcji wina, przez wielu naukowców uważana jest za kolebkę tego napoju. Winem przesiąkły tutejsze tradycje z ceremoniałem wygłaszania długich i kwiecistych toastów podczas supry, czyli biesiady. Mówi się także, że kształty fantazyjnych, pozakręcanych liter gruzińskiego alfabetu wzorowane były na pędach winorośli.
Mamy w Gruzji kilkaset szczepów, w większości autochtonicznych, które mogą wnieść powiew świeżości w znaną nam gamę smaków. Mamy również tradycyjną metodę produkowania wina. Używa się w niej całych owoców – ze skórką, pestkami i szypułkami, a fermentacja i dojrzewanie odbywają się w ceramicznych naczyniach zwanych kvevri, które przypominają wielkie amfory. Smak takiego wina jest zaskakujący, inny od tego, do jakiego przywykliśmy.
Oczywiście produkuje się w Gruzji również wino na modłę „europejską", coraz celniej trafiające w gust zagranicznej klienteli. Dbają o to, od kilkunastu lat, sprowadzeni z zagranicy winemakerzy. I to właśnie jeden z nich, Jeff Aston, przyczynił się do sukcesów firmy Tbilvino.
Z trunkami produkowanymi przez Tbilvino mieliśmy już przyjemność się spotkać. Dlatego przypomnę tylko, że to obecnie prężny producent oraz eksporter wysyłający swoje wina do 30 krajów na świecie. Rodowód firmy sięga zaś 1962 roku, kiedy to powstał w Gruzji komunistyczny gigant produkujący aż 90 proc. całości radzieckiego wina. Na początku lat 90. firmę przejęli bracia Zura i Giorgi Margvelashvili. Absolwent gruzińskiego uniwersytetu i winiarz z praktyką w pierwszorzędnej kalifornijskiej winnicy oraz wykształcony za Zachodzie ekonomista błyskawicznie zawojowali świat wina Gruzji. Postawili na jakość i modernizację. Dużym sukcesem było dla nich sprowadzenie specjalistycznego sprzętu z Włoch.