Cóż to takiego to menu degustacyjne? To wizytówka szefa kuchni, który przygotowując zestaw mniejszych porcji, zyskuje możliwość zaprezentowania stylu gotowania i umiejętności. Dania tworzą kompozycję, z którą koresponduje oddzielnie płatny zestaw win dopasowanych przez sommeliera (tzw. wine pairing lub selekcja win to zazwyczaj nieco mniejsze ilości wina niż przy oddzielnym zamawianiu). W zestawie bywa od kilku do kilkunastu dań, przy czym im ich porcje są mniejsze, tym więcej dań. Całość dań nie stanowi większego obciążenia dla naszych żołądków niż duża, trzydaniowa kolacja.
Uwielbiam restauracje z menu degustacyjnym. Dzięki nim jestem w stanie znacznie szybciej i lepiej poznać możliwości szefa kuchni. Ale większość menu degustacyjnych ma wadę. Jest nią cena, której wysokość przewyższa cenę najdroższych dań z karty.
Z najdroższymi menu degustacyjnymi w Polsce mamy do czynienia w restauracjach nagrodzonych gwiazdkami Michelin. W dodatku w tych restauracjach nie mamy innej opcji. Tu nie ma dań a la carte!
W rankingu cenowym przoduje Senses – druga restauracja z gwiazdką Michelin w Polsce. Szef Andrea Camastra proponuje sześciodaniowe menu za cenę 380 zł, a za dziewięć dań każe zapłacić aż 580 zł. W ramach serwisu oprócz dań otrzymujemy kilka amuse-bouche, czyli przekąsek na jeden kęs. Dobór win w tym przypadku to dodatkowe 290 i 390 zł. Czyli menu dziewięciodaniowe z dziewięcioma kieliszkami specjalnie dobranych win to koszt 970 zł od osoby.
Trochę lepiej wyglądają ceny menu degustacyjnych w innych, równie topowych, choć nienagrodzonych gwiazdką restauracjach. U szefa Jacka Grochowiny w warszawskiej Nolicie najdroższe danie w karcie kosztuje 115 zł, zaś menu degustacyjne to koszt 235 zł za sześć dań i 285 zł za osiem. Michał Bryś, szef L'Enfant Terrible, skalkulował swoje porcje w ramach sześciodaniowego menu na 269 zł (najdroższe danie w karcie kosztuje 99 zł).