Trudna droga na Wawel

Historyk przypomina: kłopoty z pochówkiem na Wzgórzu Wawelskim mieli i Adam Mickiewicz, i Józef Piłsudski

Publikacja: 15.04.2010 02:12

Józefowi Piłsudskiemu książę Sapieha powiedział, że na Wawelu nie ma dla nikogo miejsca. Marszałka p

Józefowi Piłsudskiemu książę Sapieha powiedział, że na Wawelu nie ma dla nikogo miejsca. Marszałka pochowano tam 18 maja 1935 r.

Foto: EAST NEWS

Przeciwko pochowaniu Lecha Kaczyńskiego na Wawelu były protesty. Ale w naszej historii to żaden wyjątek.

Kłopoty mieli poeta Wincenty Pol czy książę Józef Poniatowski. Takie protesty to nasza narodowa tradycja?

Prof. Andrzej Chwalba, historyk z UJ:

Wincenty Pol został po prostu odrzucony. A w przypadku księcia Józefa Poniatowskiego panowała opinia, że mason i bezbożnik nie może spocząć w miejscu świętym. To czasy Rzeczypospolitej Krakowskiej. Uznano jednak ostatecznie, że miejsce na Wawelu mu się należy. Król polski i car jednocześnie – Aleksander – taką zgodę wydał.

Na Tadeusza Kościuszkę zgodzono się bez większych problemów?

Kończyła się pewna epoka. Epoka nekropolii Rzeczypospolitej, kiedy na Wawelu chowano nie z racji zasług, ale z racji urodzenia. Królewska katedra była świętą przestrzenią związaną z koronacją. Wtedy nie dyskutowano, czy ktoś miał zasługi, ale czy był panującym i nabywał z tego tytułu do takiego pochówku prawo. Dopiero potem pojawił się pomysł, by honorować także tych, którzy są ważni dla narodu, choć nie są monarchami. Państwa polskiego wówczas nie ma, ale żyje naród. I to on to państwo kiedyś ponownie wskrzesi. Następuje epoka absolutyzacji narodu. Skoro zaś jest on tak cenny, to musi mieć swoich herosów. Książę Poniatowski doskonale się do tej roli nadawał. Był dzielny, miał zasługi i w dodatku pięknie poległ. Wszystko mieściło się w konwencji rodzącego się romantyzmu europejskiego.

Ale dyskusje władze Krakowa toczyły nawet w wypadku naczelnika Kościuszki.

Kościuszko, który zmarł w 1817 r., nie miał jednak generalnie oponentów. Zresztą w Krakowie, gdzie składał przysięgę na Rynku, to byłoby nieprzyzwoite.

Dlaczego narodowe pochówki były wówczas ważne?

Stanowiły jakby mit założycielski, fundament narodu. A to naród daje legitymację, by dana osoba spoczęła w takim szczególnym miejscu jak Wawel. To w tym czasie pojawia się słynne zdanie, że Poniatowski i Kościuszko „byli równi królom”. Powtórzone zostanie zresztą także przy okazji pogrzebu Mickiewicza.

Ale i on, narodowy wieszcz, nie od razu przecież dotarł do wawelskiego sanktuarium.

Bo był „tylko” poetą. Czekał na ten pochówek wyjątkowo długo – od pierwszego pogrzebu w 1855 r. do roku 1890. Przez lata trwały „przepychanki” w związku z jego osobą. Cesarz Franciszek Józef wyraził na pogrzeb w Krakowie zgodę. Zresztą przesądziły argumenty narodowe. Nie tylko to, że Adam Mickiewicz pisał pięknie, czyli walczył o polskość piórem. Ważne było także to, że w Turcji, gdzie zmarł, przygotowywał udział w kampanii wojskowej przeciwko Rosji. Ponadto w czasie wiosny ludów tworzył we Włoszech legion. To okazały się istotne argumenty.

Jeszcze większe problemy w drodze na Wawel miał Juliusz Słowacki.

W tym wypadku mocno oponował Kościół. Biskup krakowski Jan Puzyna uważał, że poeta był bezbożnikiem, a jego „Kordian” – antypapieskim manifestem. Ale opinia narodowa w tym wypadku przyznawała Słowackiemu rację w konflikcie z Kościołem. W Krakowie były liczne manifestacje popierające wieszcza, a przeciwnicy księcia Puzyny wybili nawet okna na słynnej Franciszkańskiej 3 – w jego siedzibie. Studenci i gimnazjaliści głośno krzyczeli: „Słowacki na Wawel”. Wygrali. Słowacki dotarł do sanktuarium narodowego w 1927 r.

Ostatecznie pomogło wsparcie Marszałka Piłsudskiego.

Wieszcz miał być znakiem rodzącej się nowej Polski. Bohaterem, którego ona bardzo potrzebowała. A Józef Piłsudski chętnie deklamował Słowackiego i kochał jego poezję. Zresztą była wtedy zgoda praktycznie całego narodu, że poeta ma spocząć na Wawelu.

Henryk Sienkiewicz z kolei na Wawel nie dotarł, choć i on miał wielbicieli.

Książę Sapieha uznał, że formuła Wawelu „się wypełniła”, poza tym jest to miejsce tylko dla herosów narodowych. I nie pomógł fakt, że pisarz był gorliwym katolikiem. Zresztą czasy były niesprzyjające – pisarz zmarł w 1916 r., gdy trwała wojna światowa. Panował chaos, wielu krakowian zostało wysiedlonych z miasta, a Sapieha myślał wówczas o niezbędnej pomocy charytatywnej, a nie o organizowaniu ceremonii pogrzebowych.

Nawet Piłsudski się dowiedział , że i dla niego droga do sanktuarium narodowego nie jest łatwa...

Książę Sapieha powiedział mu kiedyś wyraźnie, że na Wawelu nie ma już dla nikogo miejsca. Ale Marszałek wrócił do tej kwestii w 1933 r., gdy na krakowskich Błoniach odbywała się rewia kawalerii. Czuł się zresztą ojcem ojczyzny. Po jego śmierci w 1935 r. książę Sapieha nie miał wyjścia – tak wielkie było poparcie społeczne dla Marszałka jako państwowca. Było oczywiste, że spocznie na Wawelu. Jak mówili niektórzy, Piłsudski był równy cesarzom, nie tylko królom.

Do wawelskiej krypty, gdzie spoczął, jeszcze w 1936 r. trudno było się dostać.

Niezwykłą więź ludzi z Marszałkiem widać było już, gdy trumna z jego ciałem jechała pociągiem przez Polskę. To był prawdziwy kult tej osoby.

Teraz, po strasznej katastrofie, także przeżywamy rodzaj narodowych rekolekcji. Ale nie potrwają chyba długo, bo politycy szybko przypomną sobie, że trwa kampania wyborcza.

Ważna jest jednak już sama decyzja o takim pogrzebie prezydenta. Dla mnie bardzo istotne jest coś jeszcze. Przełamano męski monopol! Po raz pierwszy w krypcie na Wawelu – oprócz królowych – spocznie kobieta. To znak naszych czasów. W dodatku to osoba, która nie budziła żadnych kontrowersji. Z tego trzeba się cieszyć. Kobiety powinny widzieć wyraźnie, że są częścią historii. Wcześniej takiej perspektywy nie dostrzegano.

Wawelska rezydencja prezydenta Rzeczypospolitej

Tuż po odzyskaniu niepodległości polskie władze uznały wawelski zamek za gmach reprezentacyjny Rzeczypospolitej do użytku naczelnika państwa Józefa Piłsudskiego. Natomiast Sejm w 1921 r. przyjął specjalną uchwałę uznającą zespół urbanistyczny na Wawelu za jedną z oficjalnych rezydencji prezydenta Polski (uchwała ta nigdy nie została uchylona). Początkowo planowano umieszczenie siedziby w dawnych kuchniach królewskich. Ostatecznie znalazła się w samym zamku. Rezydencja podlegała bezpośrednio kancelarii cywilnej prezydenta. W 1926 r. w części apartamentów królewskich urządzono dla prezydenta kilka pokoi – salon, gabinet, sypialnię, łazienkę i toaletę. Architekt i konserwator Wawelu Adolf Szyszko-Bohusz zaprojektował do sypialni meble w stylu art déco. Do wystroju łazienki użyto marmuru. 30 września 1927 roku po raz pierwszy od czasów rozbiorów nocował na Wawelu człowiek stojący na czele państwa – prezydent RP Ignacy Mościcki. Ze swojej wawelskiej rezydencji korzystał tylko dwukrotnie.Od kilku lat apartament można zwiedzać.

—jek

Przeciwko pochowaniu Lecha Kaczyńskiego na Wawelu były protesty. Ale w naszej historii to żaden wyjątek.

Kłopoty mieli poeta Wincenty Pol czy książę Józef Poniatowski. Takie protesty to nasza narodowa tradycja?

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Kraj
Jak będzie wyglądać rocznica koronacji Chrobrego? Czołgi na ulicach stolicy
Kraj
Walka z ogniem w Biebrzańskim Parku Narodowym. „Pożar nie jest opanowany”
Kraj
Ministerstwo uruchomiło usługę o wulgarnym akronimie. Prof. Bralczyk: To niepoważne