Czy widzi pan dzisiaj polską energię zdolną przeciwstawić się temu, co propagują Gorzelik i jego separatyści?
Ślązacy nigdy nie obnosili się ze swoją polskością. Nie była na pokaz. Polskość jest mocno w Ślązakach zakorzeniona, mówią często, że będą tak mówili oraz modlili się jak za Bismarcka i jak za komuny. Po polsku. Zresztą dziś wyjazdy do Niemczech, także do pracy, nie są tak częste. Więcej osób wyjeżdża do Anglii.
Ale powiem panom tak: 3 maja, w Święto Konstytucji, zobaczy pan w Gogolinie, poza gmachami publicznymi, tylko dwa domy oflagowane: mój i mojej córki.
A przecież duża część mieszkańców to ludzie przybyli tu z innych części Polski. Więc skoro oni nie wywieszają flag, to jak można mieć o to pretensje do Ślązaków?
Ślązacy, którzy wyjechali do Niemiec, wolniej ulegają wynarodowieniu niż osiedleni tam mieszkańcy ziem centralnych. Ich dzieci mówią po polsku, mają kontakt z kulturą. Dlaczego? Bo mają mniej kompleksów wobec Niemców.
Pojawiają się głosy, że nie możemy negować niemieckiego pochodzenia Śląska.
Absurd. Śląsk jest polski, jest częścią Polski. W języku 476 śląskich pieśni ludowych, zebranych przez niemieckiego lekarza Juliusza Rogera, nie ma słów niemieckich! Jest także kompletny brak form gwarowych nienależących do języka ogólnopolskiego lub jaskrawo różniących się od niego. Roger we wstępie do zbiorku wydanego we Wrocławiu napisał: „Lud wiejski górnośląski prawie wszędzie w przeważającej większości jest polski".
Jak widać – a jest więcej przykładów – nawet w totalitarnym państwie pruskim, nastawionym na germanizację poddanych, wiedziano, że Ślązacy są Polakami, a ich mową ojczystą jest język polski.
A dziś zaprzeczają temu niedokształceni – choć trafniejsze byłoby tu określenie „bałamutni" – członkowie RAŚ. Zamiast tego bredzą o „narodzie śląskim" i o „języku śląskim".
Nie dajmy się na to nabrać.
Czemu przypisuje pan odporność Ślązaków na germanizację?
Zdecydowała zdeterminowana obrona dwóch największych i zespolonych ze sobą skarbów – religii katolickiej i polskiej narodowości. To dlatego lud śląski wyszedł zwycięsko z walki Bismarcka przeciwko tym skarbom, walki nazwanej kulturkampfem. Więcej – Bismarck wywołał reakcję, która je jeszcze bardziej ze sobą zespoliła.
Tu warto wspomnieć o niezwykłym wydarzeniu, jakim był Kongres Polaków w Niemczech, który odbył się 6 marca 1938 r. Sześć tysięcy delegatów ze wszystkich zakątków Rzeszy przyjechało na swój koszt do Theater des Volkes w Berlinie, niemal w sąsiedztwie głównej kwatery Hitlera. To był heroizm!
Uchwalono wtedy „Pięć prawd Polaków": 1. Jesteśmy Polakami. 2. Wiara ojców naszych jest wiarą naszych dzieci. 3. Polak Polakowi bratem. 4. Co dzień Polak Narodowi służy. 5. Polska Matką naszą, nie wolno mówić o Matce źle".
Jest naszym wielkim polskim skarbem, że istnieje tylko jeden naród polskojęzyczny. A ideowa zwartość tego narodu trwała w najtrudniejszych nawet momentach, także tam, gdzie Polski nie było przez setki lat.
Jak by pan profesor zdefiniował historycznie Śląsk?
Śląskiem nazywamy prehistoryczne ziemie zamieszkane przez sześć szczepów lechickich. Lechickich, czyli polskich. Z tym że tamten Śląsk był o wiele większy od dzisiejszego, Zielona Góra to był jeszcze Śląsk. Także Wadowice to było śląskie księstwo oświęcimskie, które też odpadło od Polski na mocy dekretów Kazimierza Wielkiego. Tylko biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki to księstwo od Austriaków odkupił. Ale nie był Śląskiem Zgorzelec, to już było Mińsko, włączyły go do tych terenów dopiero Prusy.
Ten Śląsk, który dzisiaj jest w Polsce, czyli bez Zaolzia, dostał się pod panowanie pruskie po trzech wojnach śląskich w latach 1740–1763. Dodam, że wówczas król Prus otrzymał raport językowy o tych terenach, w którym napisano, że na ziemiach regencji legnickiej jest przewaga języka niemieckiego, regencja wrocławska, włącznie z Wrocławiem, to pół na pół język polski i niemiecki, a na całym Górnym Śląsku „powszechnie urlopowani żołnierze są jedynymi mieszkańcami wiosek, którzy trochę mówią po niemiecku".
Potem podział administracyjny się zmienił, ale dopóki nie było regencji opolskiej, w dokumentach pojawiają się określenia „średni Śląsk", „północny Śląsk" i „polski Śląsk".
Śląsk bywał pod różnym panowaniem: czeskim, austriackim, pruskim, a nawet przez chwilę węgierskim. Po 1921 r. powróciła do Polski wschodnia część regionu, a reszta po II wojnie światowej. Jak można z tego krótkiego zestawienia wywodzić niemieckość tych ziem? Warto podkreślić, że mimo 600 lat różnego obcego panowania nie zdołano Śląska wynarodowić.
Skąd więc ten, tak absurdalny w tym kontekście, kierunek obrany przez Gorzelika? Skąd to przeciwstawianie Ślązaków polskości?
Różne rzeczy wpływają na ludzi. Tu moim zdaniem wszystko sprowadza się do spraw gospodarczych. Widać zresztą, że choroba zatacza coraz szersze kręgi. Oto bowiem Gorzelik inspiruje także inne separatyzmy, w tym w Zagłębiu. Dowiedziałem się, że oplata też mackami Zaolzie. Zmierza to wyraźnie do rozbicia państwa.
Pana ojciec brał udział w powstaniach śląskich. Jak pan dzisiaj patrzy na tezy, że to były wojny bratobójcze? Nawet prezydent Komorowski to kiedyś sugerował.
Wypowiedzi prezydenta Komorowskiego nie słyszałem, więc trudno mi się do niej odnosić. Ale takie tezy to jest największe łajdactwo, jakie może być. Jakież to wojny domowe w sytuacji, gdy przyjechało tu 60 tys. ochotników z Niemiec? Wokół mamy dużo grobów polskich powstańców. Gdzie są groby niemieckie? Nie ma, bo ciała zabrali do domów, do Bawarii. Taka to wojna domowa... To była walka o Polskę zakończona zwycięstwem. Nie mieli w tej sprawie wątpliwości ani mój ojciec, Ślązak z dziada pradziada, ani jego współcześni. Nie mam i ja.
A co pan sądzi o podnoszeniu tematu rzekomych „polskich obozów koncentracyjnych" na Śląsku po II wojnie światowej.
To jakiś absurd. Mądry polityk odpowiedziałby natychmiast, że polski rząd to wtedy był w Londynie, a tu rządzili Sowieci. Poza tym Ślązacy, którzy czuli się Niemcami, już wtedy wyjechali wraz z armią niemiecką. Więc w tych obozach zamykano głównie Ślązaków mówiących po polsku. Ale podkreślam – zamykali Sowieci, którzy zresztą od razu po wejściu wywieźli tysiące mężczyzn do Rosji. Wrócił co trzeci. W tych obozach siedzieli ludzie niewinni, członkowie konspiracji niepodległościowej, ale i ludzie, którzy za Niemców sporządzali listy do wywiezienia do Auschwitz. Więc to nie jest ten obraz, jaki kreuje RAŚ.
Na koniec zapytamy – popiera pan panie profesorze jakąś partię?
Nie. PiS proponował mi kiedyś wstępnie start w wyborach na senatora, ale nic z tego nie wyszło. Do wszystkich partii mam zastrzeżenia. Nie one są najważniejsze, ale fakt, że jako Polacy stanowimy zwarty naród, mieszkający pod polską władzą w suwerennym państwie na ziemi naszych praojców, i tę jedność, nazwaną przeze mnie skarbem, musimy chronić, strzec, umacniać i pielęgnować, a nie rozbijać „heimatową" regionalizacją.
Marzec 2012