Takie rozwiązanie znalazło się w projekcie ustawy o ochronie ludności oraz stanie klęski żywiołowej, do którego dotarła „Rzeczpospolita”. Został on przyjęty kilka dni temu przez Stały Komitet Rady Ministrów.
MSWiA chce zwiększyć swoje wpływy. Projekt zakłada likwidację Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, które teraz podlega premierowi. Jednocześnie dzieli realizowane przez ten urząd zadania na kilka instytucji. Zakłada utworzenie przy szefie MSWiA całodobowej służby dyżurnej państwa. Z projektu wynika, że przejmie nadzór nad organizacją i funkcjonowaniem Krajowego Systemu Ostrzegania i Alarmowania. Minister spraw wewnętrznych i administracji (dziś Mariusz Kamiński) będzie decydował o treści alertu.
Kto powiadomi
Zadania dotyczące obsługi zespołu do spraw incydentów krytycznych mają być przesunięte do Ministerstwa Cyfryzacji. Z kolei MON we współpracy z MSWiA ma zapewnić funkcjonowanie systemu ostrzegania i alarmowania ludności o uderzeniach z powietrza. Plany ochrony infrastruktury krytycznej będą zatwierdzali poszczególni ministrowie.
Czytaj więcej
Rzecznik rządu Piotr Müller, komentując sprawę szczątków rosyjskiej rakiety pod Bydgoszczą i reakcji władz państwowych na sytuację, zapowiedział, że nie będzie dymisji wicepremiera, ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Domaga się tego opozycja.
RCB powstało w 2007 r. Nie tylko wysyła SMS-y z alertami, ale też zajmuje się edukacją dla bezpieczeństwa, analizuje kierunki dezinformacji rosyjskiej, koordynuje działania na rzecz wzmocnienia odporności państwa. „Obecnie funkcjonujące Rządowe Centrum Bezpieczeństwa nie spełnia pokładanych w tym zakresie oczekiwań, a przyjęta formuła działania sprawdza się wyłącznie w bardzo ograniczonym zakresie, tym samym nie dając pożądanych rezultatów w sytuacji wymagającej zarządzania kryzysowego” – czytamy w uzasadnieniu do projektu.