Od czasu wyrzucenia Jarosława Gowina z rządu, większość sejmową Zjednoczonej (sic!) Prawicy zapewniają pojedynczy posłowie, którzy – w zamian za osobiste profity – zgadzają się popierać rząd w najważniejszych dla niego głosowaniach.
Na to polityczne „bagno" (termin zapożyczony z czasów działania Konwentu Narodowego w dobie Rewolucji Francuskiej) składają się zarówno politycy mający formalnie status niezrzeszonych, jak i członkowie dwóch quasi-partii, które jednak z realnie istniejącymi ugrupowaniami politycznymi nie mają nic wspólnego. Chodzi tu o Partię Republikańską (której spiritus movens jest Adam Bielan), jak i stowarzyszenie „OdNowa RP", któremu lideruje Marcin Ociepa. Te dwa środowiska są bytami nieistniejącymi w świadomości społecznej, a ich jedyną racją istnienia jest zapewnienie ich członkom synekur państwowych oraz stanowisk w administracji publicznej (w zamian za popieranie rządu).
Marność moralna
Co łączy oba te środowiska z posłami niezależnymi, którzy także zapewniają większość Jarosławowi Kaczyńskiemu? Marność moralna oraz niewierność polityczna. O tym pierwszym politolog powinien wypowiadać się wstrzemięźliwie, bo etyka jest obszarem raczej zarezerwowanym dla filozofii, ale wystarczy przyjrzeć się wyborom politycznym osób, które stanowią dziś „bagno" parlamentarne, by dostrzec, że w tezie o ich niskiej jakości moralnej nie ma przesady. Kim bowiem są ci, którzy dają dziś Zjednoczonej Prawicy większość w Sejmie? To na przykład Monika Pawłowska, która do parlamentu weszła jako działaczka Wiosny i profeministyczna aktywistka, a po odejściu z klubu Lewicy dziś wychwala pod niebiosa rządy prawicy. To Kamil Bortniczuk – były bliski współpracownik Gowina, który zdradził go w najważniejszej dla byłego wicepremiera chwili i dziś będzie za to wynagrodzony stanowiskiem ministra sportu (specjalnie dla niego przywróconym). Znajdzie tam jako swego zastępcę Łukasza Mejzę, który do Sejmu wszedł z list PSL, ale od razu zaczął kolaborować z władzą (oraz unikać upublicznienia swego zeznania majątkowego). To także Lech Kołakowski, który odszedł z klubu PiS, ale szybko do niego powrócił, gdy dostał posadę w jednym z banków, gdzie – jak donosiły media – zarabia czterdzieści tysięcy miesięcznie.
Czytaj więcej
Prezes przestrzega przed szaleństwem, na które zgodził się premier.
O prawie każdym z „bagna" można byłoby napisać podobną charakterystykę. W szczegółach różniłyby się od siebie, ale jedno by je łączyło – kierowanie się niskimi pobudkami. Trzeba to jasno powiedzieć – obecna władza opiera się na złych ludziach, którzy wspierają ją nie z powodów ideowych, lecz ze względu na własne korzyści. To niszczące społecznie i degradujące życie publiczne. Nigdy chyba po 1989 roku bezwstyd i amoralność ludzi władzy nie były tak oczywiste i ostentacyjne.