W rozmowie z Onetem ks. Isakowicz-Zaleski opisał przykłady sytuacji, w których pokrzywdzeni oskarżali księży o molestowanie, a polskie władze kościelne nie reagowały w odpowiedni sposób, nie informowały prokuratury ani władz watykańskich, a duchowni, wobec których formułowano zarzuty, byli przenoszeni w inne miejsca kraju lub za granicę, gdzie znów mieli łamać prawo.
Pytany, co Kościół powinien robić z tymi, którzy dopuszczają się wykorzystywania seksualnego oraz z tymi, którzy wiedzieli o takich czynach i je ukrywali, ks. Isakowicz-Zaleski odparł: Każdy ksiądz-pedofil musi być usunięty ze stanu kapłańskiego, a za przestępstwa winien ponieść karę także z rąk władzy świeckiej.
Czytaj także:
Państwowa Komisja ds. Pedofilii zajmuje się 121 sprawami
Duchowny podkreślił, że konsekwencje powinni ponieść również ci przełożeni kościelni (także w zakonach) którzy, mimo posiadania odpowiedniej wiedzy, "tuszowali sprawę lub przenosili z parafii na parafię lub wysyłali za granicę". - Uczciwość nakazywałaby, aby sami złożyli dymisję, ale gdyby autorefleksji zabrakło, to Watykan winien odwołać ich z urzędu lub przynajmniej zawiesić na czas - zaznaczył.
Odnosząc się do kwestii samooczyszczenia się Kościoła Tadeusz Isakowicz-Zaleski zwrócił uwagę, że proces następuje w niektórych krajach, jako przykład wymienił Francję, gdzie miejscowy episkopat "poprosił świeckiego prawnika Jean-Marc’a Sauvé, aby utworzył komisję do zbadania nadużyć seksualnych w Kościele". - Od 2018 r. komisja ta, złożona wyłącznie z ludzi świeckich, także osób niewierzących lub należących do innych wyznań, przebadała kilka tysięcy przypadków, cofając się aż do 1950 r. i badając także sprawy osób już nieżyjących. Raport jest wstrząsający, ale bardzo wiarygodny dla wszystkich - mówił.