Debata na temat miejsca osób rozwiedzionych w Kościele trwa od kilku miesięcy. Także na łamach „Rzeczpospolitej". Głos w niej zabierali m.in. kard. Walter Kasper, kard. Kazimierz Nycz, ojciec Ludwik Wiśniewski czy Piotr Semka. Wymiana myśli między tymi ostatnimi wywołała sporo emocji i kontrowersji.
Ojciec Ludwik Wiśniewski w swoim tekście „Wystarczy szczera skrucha" stawia ważne pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi. Sam zresztą przyznaje, że siedząc w konfesjonale od dawna ich szuka. Poszukuje ich także w rozmowach z osobami rozwiedzionymi, które cierpią z tęsknoty za pełnym uczestnictwem w Eucharystii. Szuka ich także w dialogu z osobami żyjącymi w związkach nieformalnych. To właściwa droga do odnalezienia prawdy, nawet jeśli czasem prowadzi w gęsty las, z którego trudno się wydostać. Jednak w obecnej dyskusji na temat dopuszczenia rozwodników i osób żyjących w związkach niesakramentalnych do komunii św. – która toczy się także na łamach „Rzeczpospolitej" - pojawia się sporo uogólnień i fałszywych tez. Można wręcz odnieść wrażenie, że Kościół zamyka się na osoby po rozwodzie i wszystkim bez wyjątków odmawia rozgrzeszenia. Tak jednak nie jest. Żeby to zrozumieć trzeba dokonać pewnego uporządkowania, które – w moim przekonaniu – ułatwi dalszy dialog i zawęzi dysputę.