Czy sprzedawca może udzielać informacji klientowi po angielsku czy musi po polsku

Czy sprzedawcy w sklepie, który na prośbę klienta – cudzoziemca, zaczyna mu udzielać informacji o właściwościach produktu lub sposobie jego montażu w obcym języku, można postawić zarzut naruszenia przepisów?

Aktualizacja: 13.12.2014 12:08 Publikacja: 13.12.2014 11:17

Czy sprzedawca może udzielać informacji klientowi po angielsku czy musi po polsku

Foto: www.sxc.hu

Chociaż w praktyce na takie zachowanie przedsiębiorcy pewnie nikt się nie poskarży, to warto mieć świadomość, że w świetle obecnie obowiązujących przepisów, jak i tych, które zaczną obowiązywać od 25 grudnia, takie zachowanie jest w zasadzie nieprawidłowe. Z przepisów wynika bowiem, że nawet wówczas, gdy do sklepu wejdzie obcokrajowiec i poprosi o informację np. po angielsku, a sprzedawca, znając ten język, zechce ją spełnić, to w ten sposób narusza prawo.

Oczywiście w większości przypadków dywagacje na ten temat nie mają praktycznego znaczenia. Każdego dnia miliony Polaków dokonują zakupów i oczywistym jest, że powinni być obsługiwani w naszym języku. Z drugiej strony nie da się nie zauważyć, że w Polsce przebywa coraz więcej obcokrajowców. Niektórzy przyjeżdżają tu na kontrakty, ale nie wiążą przyszłości z Polską i nie uczą się naszego języka. Inną grupę stanowią turyści. Trudno sobie wyobrazić, aby np. w sklepach bezcłowych na warszawskim Okęciu, sprzedawcy nie obsługiwali klientów w językach obcych. Czy jednak mogą to robić? Co na ten temat mówią przepisy?

Obowiązki sprzedawcy, który oferuje produkty konsumentom reguluje ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej (DzU z 2002r. nr 141, poz. 1176 ze zm.). A mówiąc dokładnie, będzie je regulowała do 24 grudnia b.r. Następnego dnia wejdzie bowiem w życie nowa ustawa o prawach konsumenta (DzU z 2014r., poz. 827). Uchyli ona dotychczasowe przepisy, a te związane z odpowiedzialnością sprzedawcy i jego obowiązkami przy sprzedaży konsumenckiej przeniesie do Kodeksu cywilnego.

Wracając zatem do problemu posługiwania się językiem polskim, to, wciąż obowiązujące przepisy, mówią tak (art. 3 ust. 1 ustawy o szczególnych warunkach): Sprzedawca dokonujący sprzedaży w Rzeczypospolitej Polskiej jest obowiązany udzielić kupującemu jasnych, zrozumiałych i niewprowadzających w błąd informacji, wystarczających do prawidłowego i pełnego korzystania ze sprzedanego towaru konsumpcyjnego. W szczególności należy podać: nazwę towaru, określenie producenta lub importera, znak zgodności wymagany przez odrębne przepisy, informacje o dopuszczeniu do obrotu w Rzeczypospolitej Polskiej oraz, stosownie do rodzaju towaru, określenie jego energochłonności, a także inne dane wskazane w odrębnych przepisach.

Nie ma nic na temat języka polskiego? Ależ oczywiście jest, tylko dalej. Mianowicie ustęp 6 tego artykułu precyzuje, że informacje lub dokumenty, o których mowa powyżej, powinny być sporządzone w języku polskim lub, o ile rodzaj informacji na to pozwala, w powszechnie zrozumiałej formie graficznej. Wymogu używania języka polskiego nie stosuje się do nazw własnych, znaków towarowych, nazw handlowych, oznaczeń pochodzenia towarów oraz zwyczajowo stosowanej terminologii naukowej i technicznej.

No dobrze. A jak będzie to uregulowane w przepisach Kodeksu cywilnego?

Artykuł 546 z numerem 1, który wejdzie w życie 25 grudnia, stanowi, że jeżeli kupującym jest konsument, sprzedawca jest obowiązany udzielić mu przed zawarciem umowy jasnych, zrozumiałych i niewprowadzających w błąd informacji w języku polskim, wystarczających do prawidłowego i pełnego korzystania z rzeczy sprzedanej. W szczególności należy podać: rodzaj rzeczy, określenie jej producenta lub importera, znak bezpieczeństwa i znak zgodności wymagane przez odrębne przepisy, informacje o dopuszczeniu do obrotu w Rzeczypospolitej Polskiej oraz, stosownie do rodzaju rzeczy, określenie jego energochłonności, a także inne dane wskazane w odrębnych przepisach.

Także ten przepis wyraźnie więc nakazuje stosować język polski. Nie ma w nim mowy o tym, że na wniosek konsumenta o posłużenie się językiem obcym, który to wniosek mógłby zostać zaaprobowany przez przedsiębiorcę (bo zna on obcy język), strony mogłyby rozmawiać np. po francusku lub niemiecku albo chińsku.

Reasumując, wszystkim zagranicznym konsumentom przebywającym w Polsce pozostaje nauczyć się języka polskiego albo sprzedawcom, którzy chcieliby ich obsługiwać w obcym języku, naruszać art. 546[1] Kodeksu cywilnego.

Na szczęście, oprócz litery przepisów, istnieje także zdrowy rozsądek. A ten, w szeroko rozumianych stosunkach cywilno-prawnych, także powinien być stosowany.

Chociaż w praktyce na takie zachowanie przedsiębiorcy pewnie nikt się nie poskarży, to warto mieć świadomość, że w świetle obecnie obowiązujących przepisów, jak i tych, które zaczną obowiązywać od 25 grudnia, takie zachowanie jest w zasadzie nieprawidłowe. Z przepisów wynika bowiem, że nawet wówczas, gdy do sklepu wejdzie obcokrajowiec i poprosi o informację np. po angielsku, a sprzedawca, znając ten język, zechce ją spełnić, to w ten sposób narusza prawo.

Pozostało 88% artykułu
Sądy i trybunały
Po co psuć świeżą krew, czyli ostatni tegoroczni absolwenci KSSiP wciąż na lodzie
Nieruchomości
Uchwała wspólnoty musi mieć poparcie większości. Ważne rozstrzygnięcie SN
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Śmierć nastolatek w escape roomie. Jest wyrok