Internauci, poszukując produktów w e-sklepach, często porównują ich ceny. Bywa, że w kilku z nich tyle samo zapłacą za towar, ale w jednym przesyłka towaru jest gratis. Taki rodzaj promocji może być ryzykowny dla sprzedawcy.
Koszt dostawy i tak ponosi sprzedawca, ale skoro jest wliczony w cenę, to konsumenta łatwo tym przyciągnąć do oferty. Gdy jednak klient e-sklepu internetowego skorzysta z przysługującego mu prawa odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni, to sprzedawca nie może od ceny, jaką zapłacił klient, odjąć kosztu dostawy towaru.
– Kiedy konsument skorzystał z darmowej dostawy, to koszty zwrotu zakupionego towaru są jedynymi, jakie go obowiązują – mówi Dawid Bugajski, radca prawny serwisu Prokonsumencki.pl. Dodaje, że sprzedawca nie można obciążyć klienta kosztami wysyłki w pierwszą stronę, bez względu na to, czy koszty zostały przez niego poniesione.
Praktyka pokazuje, że ciężko też skonstruować tak regulamin e-sklepu, by sprzedawca mógł potrącić klientowi koszt dostawy, gdy był on wliczony w cenę produktu. Okazuje się, że Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumenta w jednej ze spraw uznał za klauzulę niedozwoloną postanowienie regulaminu: „W przypadku gdy zwracany towar został wysłany na nasz koszt (przesyłka gratis lub inna promocja), kwota podlegająca zwrotowi zostanie pomniejszona o koszty wysyłki".
Stosowanie podobnego rozwiązania może się więc skończyć nałożeniem kary przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów – może ona wynieść maksymalnie 10 proc. rocznego obrotu.