Czy zwycięscy radykałowie doprowadzą Syrię do kolejnej wojny domowej

W Syrii powstanie republika islamska? Zemsta sunnitów na Asadach może do tego doprowadzić.

Publikacja: 10.12.2024 13:04

Rebelianci na ulicach Damaszku

Rebelianci na ulicach Damaszku

Foto: REUTERS/Mohamed Azakir

Trzynaście lat wojny w Syrii wywołało przede wszystkim powszechne zdziczenie. Prócz pół miliona ofiar śmiertelnych, jeszcze setki tysięcy rannych i pokiereszowanych na całe życie, miliony uciekinierów – to główny efekt tej zbrodniczej wojny.

Baszar Asad i jego rodzina zamienili Syrię w katownię

Trudno mieć wątpliwości co do sprawstwa. Głównymi winowajcami są ludzie klanu Asadów. Ojciec, Hafez i synowie – Basil, który zginął jeszcze przed planowaną sukcesją i Baszar, człowiek, który chciał być okulistą, a został rzeźnikiem. I ich najbliższe otoczenie: stryjowie, wujowie i kuzyni, elita reżimu, wojskowi i oficerowie bezpieczeństwa, którzy zamienili ten piękny kraj w katownię.

Oni są winni, bo wyzwolili demona. Złośliwego dżina z arabskich bajek, który podzielił kraj na dziesiątki zajadle zwalczających się grup, które choć zaczynały od walki z reżimem, z czasem zaczęły szerzyć zdziczenie. Nasłuchałem się setek takich historii w Europie i na Bliskim Wschodzie, w Warszawie, Paryżu i Brukseli, a zwłaszcza w obozach uchodźców syryjskich w Libanie. Tam, w stołecznym Bejrucie i obozach w dolinie Bekaa, aż chciało się zatykać uszy. Gwałty, nocne napaści, podpalanie domów, wyganianie ludzi, tylko dlatego, że wyznają inną religię, podrzynanie gardeł przez „nieznanych sprawców”, handel ludźmi, zbrodniarze od Baszara, z Al–Nusra, ISIS czy HTS, syryjska codzienność, która zmusiła do ucieczki najsłabszych.

Czytaj więcej

Syryjski obrońca praw człowieka: Syria to nie jest kraj, którym mogą rządzić dżihadyści

Wszystko zresztą na tle zjawiskowych zabytków wielkiej architektury. Bo właśnie taka jest Syria. Kraj setek kultur, wyjątkowo bogato obdarowany dziedzictwem wielu cywilizacji.

Wojna domowa w Syrii. Bunt, którego nie dało się uniknąć 

Byłem w Syrii na kilka lat przed wojną. Poznałem kraj i ludzi. Były to pierwsze lata rządów Baszara Asada. W powietrzu czuć było odwilż. Damaszek zakwitał tysiącem sklepików, straganów i knajpek. Zielone, pełne zabytków miasto eksplodowało barwą i bogactwem.

Tylko gdzieś w podcieniach kamienic przemykali szpicle i tajniacy. Wszystko było pod okiem bezpieki, ale dało się żyć. Zdziwiły mnie w tym kraju drobne akty sabotażu. Plakaty, portrety przywódców były czasem pomazane pisakiem, czy oblane farbą, poharatane gwoździem, a zastanawiająco często zaniedbane. Czyżby szło nowe? Czyżby rodziła się wolność? - pytałem sam siebie.

Wojna wybuchła kilka lat później. Zaczęło się od protestów po aresztowaniu i torturowaniu kilkunastu nastolatków za bazgranie antyrządowych haseł na murze w mieście Daraa, podczas których policja zabiła czterech aktywistów. Bunt szybko rozlał się na inne ośrodki, siły Asada zbombardowały Daraa, powstała Wolna Armia Syrii, państwa NATO dały buntownikom broń, a co wydarzyło się dalej, świetnie wiemy. Arabska wiosna. Bunt w całym regionie, upadek dyktatur, narodziny Państwa Islamskiego (ISIS), eksterminacja szyitów, chrześcijan i jazydów, i tak dalej i dalej. Do czasów morderstw żołdaków Putina w Ukrainie najbardziej krwawa wojna na północnej półkuli.

Jeśli ktoś jednak sądzi, że ta fala syryjskiej brutalności jest bez precedensu, to się myli. Otóż nie. Miały już na tej ziemi miejsce takie rzeczy. I to kilka razy w zeszłym stuleciu, by wspomnieć choćby ludobójstwo Ormian, które dokonano na terenach dzisiejszej Syrii w ostatnich latach Imperium Otomańskiego. Ale nie tylko w tak odległej przeszłości. Również dużo później. Ale o tym za chwilę.

Czytaj więcej

Czy Turcja skorzysta na upadku Asada? Satysfakcja Erdogana może być przedwczesna

Syria Baszara Asada: Gnębienie większości w imię praw mniejszości

Najpierw wypada sięgnąć do początków syryjskiej państwowości. Otóż za czasów otomańskich państwo takie jak dzisiejsza Syria nie istniało. Narodziło się po pierwszej wojnie światowej, wskutek podziału imperium. Najpierw jako królestwo z Faisalem Haszymidą na tronie, potem tzw. mandat syryjski kontrolowany z Paryża, na koniec jako republika, która szybko nawiązała flirt ze Związkiem Sowieckim, by w latach 60. oddać całą władzę w ręce BAAS, czyli Partii Socjalistycznego Odrodzenia Arabskiego.

W roku 1970 na czele państwa na dobre już powiązanego z Sowietami stanął wywodzący się z sekty islamskiej alawitów generał Hafez Asad. O kolejnych wcieleniach republikańskiej Syrii można powiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze jej historia toczyła się od jednego zamachu stanu do drugiego. Reżimy padały, a następne coraz bardziej zbliżały się do ZSRR. Reżim Asadów okazał się najbardziej stabilny i miał trwać w nieskończoność. Nie udało się. Trudno mu, prócz brutalności, odmawiać jednak i tego, że forsując standardy państwa świeckiego panował nad niespotykaną w regionie mozaiką ludów i religii. Bo samych narodowości żyje w Syrii kilkanaście. Nie inaczej religie. Prócz wyznawców islamu sunnickiego i kilku zwaśnionych kościołów chrześcijańskich, również szyici, alawici, druzowie, imamici, izmailici (siódemkowcy i dwunastkowcy), Żydzi, jazydzi i wiele innych mniej znanych grup.

Oczywiście ich wyznawcy zwykle się nienawidzą i chętnie rzuciliby się sobie do gardeł, a względny spokój miedzy nimi dawało się utrzymywać dzięki rządom srogich dyktatur. Najpierw władzy otomańskiej, potem kolejnych postępowych satrapów jak Asadowie. Spokój był jednak, jak się wyżej powiedziało, względny. Zdecydowana większość sunnicka nie raz podnosiła głowę, a szczytem prób jej wyemancypowania się był bunt lokalnych struktur Bractwa Muzułmańskiego w końcu lat 70. To wtedy Hafez Asad dokonał głośnej zbrodni spacyfikowania zbuntowanego miasta Hama, gdzie od kul armii rządowej zginęło nawet do 40 tysięcy ludzi. Hama straciła zabytkowe dzielnice, a Asad zyskał miano jednego z najkrwawszych dyktatorów regionu.

Sunnici nigdy nie zapomnieli masakry i była to jedna z przyczyn zajadłości, z jaką walczyli z reżimem po 2011 roku. Swoje dodał długi epizod dominacji Państwa Islamskiego w północno-wschodniej części Syrii. Tu radykalizm przewyższał już wszystkie dotychczasowe miary, a radykalizm – jak wiadomo – budzi radykalizm, stąd kolejne fazy konfliktu były coraz bardziej krwawe i brutalne.

Upadek świeckiej tyranii wywołuje widmo kolejnej wojny domowej w Syrii

Co mamy dziś po upadku Asada? Zdecydowaną przewagę sił reprezentujących radykalnych sunnitów, którzy – wbrew zapewnieniom o potrzebie zachowania spokoju – dyszą chęcią zemsty, głównie na alawitach. Ci, zdecydowana, ale jednak dwumilionowa mniejszość, z pewnością nie dadzą się mordować i będą się twardo bronić.

Podobnie z Kurdami. Pokonali ISIS, i choć sami w większości sunnici, nie oddadzą tanio swej autonomii muzułmańskim fundamentalistom.

Czytaj więcej

Prof. Jean-Franҫois Colosimo: Syryjscy chrześcijanie nie będą w dobrej sytuacji

To, że na czele zwycięskiego Hayat Tahrir al-Sham, zwanego w skrócie HTS stoi Ahmad al-Sharaa też dobrze nie wróży. HTS to dżihadyści, a sam al-Sharaa był związany z Al–Kaidą. Na razie prezentuje się jako gołąbek pokoju, ale doświadczenie podpowiada, że takie pozy radykalnym liderom szybko się nudzą.

Co może wydarzyć się w Syrii? Powinien powstać rząd ocalenia narodowego, który zakończy walki i – reprezentując wszystkie strony konfliktu – rozpocznie zabiegi o odbudowę kraju. Niestety, nie bardzo można w to wierzyć. Bardziej prawdopodobny jest scenariusz, że zwycięskie grupy rzucą się sobie do gardeł, a osią konfliktu staną się dżihadyści, którzy wprowadzą u siebie ostry reżim, bo „wojna przecież wymaga wyrzeczeń i dyscypliny”. Nie da się wykluczyć, że Syria pod kontrolą islamistów pójdzie drogą Afganistanu, gdzie zwyciężyli radykałowie – talibowie, choć punktem startowym było mocno zeświecczone (jak Syria) państwo afgańskie. Analogie można tu długo wyliczać.

Bez wątpienia mocne pozycje stracili w Syrii Rosjanie i Irańczycy. Rabanu boi się zajmujący pozycję na Wzgórzach Golan Izrael. Burzy się pokiereszowany Hezbollah. Wszyscy boją się nowej wojny. Jednak nie można wykluczyć scenariusza pokoju. Powrotu do domów uciekinierów, którzy od dekady tkwią w obozach. Tylko czy moją do czego wracać? Oto jest pytanie.

Trzynaście lat wojny w Syrii wywołało przede wszystkim powszechne zdziczenie. Prócz pół miliona ofiar śmiertelnych, jeszcze setki tysięcy rannych i pokiereszowanych na całe życie, miliony uciekinierów – to główny efekt tej zbrodniczej wojny.

Baszar Asad i jego rodzina zamienili Syrię w katownię

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Konflikty zbrojne
Doradca Putina: Niewykluczone, że w 2025 Ukraina przestanie istnieć
Konflikty zbrojne
Czy proizraelski Donald Trump doprowadzi do porażki Izraela?
Konflikty zbrojne
Korea Południowa chce repatriować północnokoreańskich żołnierzy schwytanych na Ukrainie
Konflikty zbrojne
Rosja ponownie nie uchroniła się przed ukraińskimi dronami. Zaatakowano kilka regionów
Konflikty zbrojne
Trump chyba jednak nie porzuci Ukrainy