Generał o dronie nad Polską: Nie było zagrożenia, zestrzelenie mogło być groźniejsze

Rosjanie, puszczając aparat na nasze terytorium, sprawdzają po kolei, jak nasz system jest podnoszony, w jakim czasie - mówił w rozmowie z RMF FM gen. Tomasz Drewniak, były Inspektor Sił Powietrznych.

Publikacja: 27.08.2024 10:32

Gen. Tomasz Drewniak

Gen. Tomasz Drewniak

Foto: Jakub Kaczmarczyk, PAP

W czasie poniedziałkowego ataku Rosji na Ukrainę obiekt powietrzny, prawdopodobnie dron Shahed, przekroczył granicę Polski i wleciał, jak wskazały polskie radary, co najmniej ok. 25 km w głąb polskiego terytorium. Obecnie trwają poszukiwania maszyny.

Gen. Roman Polko, były dowódca JW GROM uważa, że dron powinien zostać zestrzelony nawet pomimo tego, że nie doszło do identyfikacji wzrokowej obiektu. W rozmowie z TVN24 emerytowany generał kpił, że mamy przecież Ministerstwo Obrony, a nie Ministerstwo Obserwacji.

Gen. Tomasz Drewniak o rosyjskim dronie nad Polską: W czasie pokoju, aby zestrzelić, potrzeba identyfikacji wzrokowej

Gen. Tomasz Drewniak stoi na trochę innym stanowisku. - Jesteśmy w czasie pokoju. Polska nie prowadzi działań wojennych. Procedury są takie, że aby podjąć decyzję o zestrzeleniu konieczna jest identyfikacja wzrokowa - mówił były Inspektor Sił Powietrznych w rozmowie z RMF FM. 

Czytaj więcej

USA reagują na zmasowany atak powietrzny na Ukrainę. Oświadczenie Joe Bidena

Zdaniem generała Drewniaka ewentualne zestrzelenie drona mogło wywołać większe straty – np. gdyby szczątki zestrzelonego drona wywołały pożar lasu. - Tutaj nie było zagrożenia: przemieszczał się nad rzadko zabudowanymi obszarami, nie stanowił zagrożenia dla nikogo - mówił o dronie emerytowany generał.

- Trzeba pamiętać, że to jest jedna część procedury. Druga jest taka, że gdyby ten obiekt zagrażał ważnym elementom infrastruktury, wówczas decyzję (o zestrzeleniu – red.) się podejmuje – zaznaczył gen. Drewniak. 

Tak wyglądała sytuacja na froncie w 915. dniu wojny

Tak wyglądała sytuacja na froncie w 915. dniu wojny

PAP

- Wydaje się, że w tym przypadku działanie było jak najbardziej zasadne. Proszę zobaczyć, że nie ma żadnych strat - podsumował.

Czy Rosjanie sprawdzali polski system dowodzenia? Gen. Tomasz Drewniak: Taka hipoteza jest możliwa

O całym incydencie gen. Drewniak mówił, że jest to "sytuacja mniejszego zła". - Czy spektakularne zestrzelenie jakiegoś aparatu, o którym niewiele wiemy i spadnięcie tego wszystkiego na ziemię, nie będzie większą stratą, niż pozwolenie mu samemu wylądować - wyjaśnił. Nie wykluczył przy tym, że dron w momencie, gdy zniknął z radarów, po prostu obniżył wysokość i opuścił terytorium Polski. - Taka możliwość też istnieje. Musiałoby to być specjalnie zaprogramowane przez Rosjan. Jakby chcieli osiągnąć podwójną korzyść: zaatakować Ukrainę po pierwsze, po drugie wzbudzić nasz cały system i zobaczyć co my robimy. Taka hipoteza też jest możliwa. Jak znajdziemy (dron) – to będziemy wiedzieli. Jeśli nie znajdziemy – to znaczy, że ta hipoteza była prawdziwa – mówił. 

- Wszyscy skupiają się na zestrzeleniu, które w tym przypadku jest najmniej ważne. Rosjanie puszczając aparat na nasze terytorium sprawdzają po kolei jak nasz system jest podnoszony, w jakim czasie. Podnosimy nasze siły alarmowe w powietrze, włączamy radary. Mogą cały system dowodzenia prześledzić, przez systemy optoelektroniczne, które odbierają nasze sygnały i są w stanie widzieć, jak ten cały łańcuch dowodzenia się rozprzestrzenia, jak to w czasie wygląda. To wiele cennych informacji. Widzą ile potrzeba nam od otrzymania sygnału rozpoznawczego do podjęcia decyzji. To dziesiątki informacji ważnych z punktu widzenia wojskowego – mówił o ewentualnych korzyściach z celowego wysłania przez Rosjan drona nad Polskę gen. Drewniak.

- Czym będziemy więcej wiedzieć o przeciwniku, jego taktyce, jego możliwościach, tym będziemy bardziej skuteczni. I on też. Tak to wygląda – dodał.

W czasie poniedziałkowego ataku Rosji na Ukrainę obiekt powietrzny, prawdopodobnie dron Shahed, przekroczył granicę Polski i wleciał, jak wskazały polskie radary, co najmniej ok. 25 km w głąb polskiego terytorium. Obecnie trwają poszukiwania maszyny.

Gen. Roman Polko, były dowódca JW GROM uważa, że dron powinien zostać zestrzelony nawet pomimo tego, że nie doszło do identyfikacji wzrokowej obiektu. W rozmowie z TVN24 emerytowany generał kpił, że mamy przecież Ministerstwo Obrony, a nie Ministerstwo Obserwacji.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Zełenski podał termin kolejnego Szczytu Pokojowego. Rosja zostanie zaproszona
Konflikty zbrojne
Rosja produkuje nowe drony-kamikadze. Części pozyskuje z Chin
Konflikty zbrojne
Władimir Putin grozi państwom NATO. "Stan wojny z Rosją"
Konflikty zbrojne
Putin chce się mścić na Zachodzie minerałami
Konflikty zbrojne
Politolog z Rosji apeluje o możliwość uderzenia atomowego na kraje NATO
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne