Czytaj więcej
24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. Liczba rannych w ataku rakietowym na szpital Ochmadyt w Kijowie wzrosła do 50.
Ukraińska obrona chwieje się w całym rejonie Doniecka i obrońcy tracą kolejne miejscowości. Francuski „Le Monde” twierdzi, że Rosjanie zyskują przewagę dzięki znacznym brakom w ukraińskiej obronie przeciwlotniczej oraz błędom ukraińskiego dowództwa.
Najbardziej brakuje jednak Kijowi ludzi. Mobilizacja w Ukrainie posuwa się bardzo powoli i nie wiadomo, kiedy posiłki dotrą na front. W rozmowie z serwisem o2.pl gen. Waldemar Skrzypczak zauważył jednak, że „z niewolnika nie ma żołnierza”. – Unikanie wojska może odbywać się w różny sposób, na przykład poprzez samookaleczanie się czy dezercję. To najczęstsze przypadki. Jest to problem całej Ukrainy. Nie tylko straż graniczna, ale także inne służby pojawiają się w domach lub w miejscach, gdzie gromadzą się młode osoby i wcielają je do wojska. Taka branka nie gwarantuje jednak jakościowego żołnierza – ocenił były dowódca Wojsk Lądowych.
Gen. Waldemar Skrzypczak: Z niewolnika nie ma żołnierza
Generał zaapelował jednak, by nie oceniać takich osób, ponieważ „nie wiemy, jakimi powodami się kierują”. – Natomiast ja nie widzę w nich patriotyzmu – zastrzegł. – U tych młodych osób istnieje przekonanie, że pójdą na front, zginą i to będzie koniec ich marzeń o przyszłości. Widzą to, co my, choć w jeszcze większej skali. Widzą te żółto-niebieskie flagi powiewające na cmentarzach. Taki widok zmrozi każdego, szczególnie młodych ludzi, którzy nie widzą swojej przyszłości na cmentarzu – tłumaczył weteran operacji w Iraku.
– Nie chciałbym mieć takiego żołnierza, którego przyprowadzają mi w kajdankach do jednostki wojskowej, bo ja mam walczyć z wrogiem, a nie swoim żołnierzem – podkreślił były wiceminister obrony, zwracając uwagę, że jest to „wielkie wyzwanie dla dowódców”. – Ja nie mam argumentów, aby go przekonać, żeby był dobrym żołnierzem i by poległ w imię ojczyzny – podsumował gen. Waldemar Skrzypczak.