Zarabiać na propagandzie. Jak rosyjscy blogerzy bogacą się na relacjonowaniu wojny na Ukrainie

Rosyjscy prowojenni blogerzy wojskowi uzyskują duże przychody z reklam dzięki relacjonowaniu wojny na Ukrainie w mediach społecznościowych - wynika z ustaleń BBC.

Publikacja: 04.09.2023 15:01

Władimir Putin i Siemion Pegow (WarGonzo)

Władimir Putin i Siemion Pegow (WarGonzo)

Foto: kremlin.ru

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 558

Rosyjscy blogerzy wojenni oprócz codziennej materiałów przedstawiających ataki z wykorzystaniem dronów i fałszywych twierdzeń na temat prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, udostępniają reklamy wszystkiego, od kryptowalut po odzież.

Znani w Rosji jako "Z-blogerzy", często przebywają w pobliżu rosyjskich żołnierzy i publikują materiały z linii frontu. W swoim wpisach i filmach wzywają młodych Rosjan do zaciągnięcia się do wojska.

Rosjanie korzystają z Telegrama po zablokowaniu Instagrama, Facebooka i Twittera

Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę prowojenni korespondenci zyskali miliony obserwujących na Telegramie, platformie mediów społecznościowych, do której wielu Rosjan zwróciło się po tym, jak prezydent Władimir Putin zakazał korzystania z Instagrama, Facebooka i Twittera.

Ogromny wzrost liczby użytkowników Telegrama pociągnął za sobą reklamodawców, a sytuację wykorzystali najbardziej znani blogerzy, którzy z wykupionymi reklamami chcą dotrzeć do młodych Rosjan.

Czytaj więcej

Ukraina: 30-latkowie nie będą już mogli uciekać przed poborem na studia?

Aby dowiedzieć się, ile zarabiają rosyjscy propagandyści, dziennikarze BBC zwrócili się do nich, podając się za właścicieli hoteli, którzy są zainteresowani wykupieniem reklamy.

Jednym z nich był Aleksander Koc, były korespondent prorządowej gazety, który stał się blogerem wojennym, z ponad 600 tys. obserwujących na swoim kanale.

Reklamy u rosyjskich blogerów wojennych. Stawki sięgające kilku tysięcy złotych za wpis

Innym był Siemion Pegow, znany jako WarGonzo. Być może najbardziej znany bloger, ma ponad 1,3 miliona obserwujących.

Alexander Kots powiedział, że będzie to kosztować 48 000-70 000 rubli (2-3 tys. złotych) za post, w zależności od tego, jak długo reklama będzie utrzymywana na górze jego kanału . WarGonzo podał równowartość 8 tys. zł za post.

Najbardziej znani blogerzy wojenni publikują co najmniej jedną reklamę dziennie, więc ich potencjalny dochód przyćmiewa średnią miesięczną pensję w Rosji wynoszącą 66 000 rubli (2800 zł).

Agent reklamowy współpracujący z kanałami powiązanymi z Grupą Wagnera podał BBC równowartość 1300 zł za reklamę w kanale Grey Zone, który obserwuje 600 tys. osób.

Aby zareklamować się na kanale Aleksandra Simonowa, korespondenta strony Ria Fan założonej przez zmarłego szefa najemników Jewgienija Prigożyna, agent podał 900 zł za post. Inny reporter Ria Fan, Aleksander Jaremczuk, ma mniej obserwujących, więc jego stawki są niższe i wynoszą 450 zł za post.

Czytaj więcej

Czy Putin wciąż chce zająć Kijów? Minister obrony Ukrainy: Chce zająć Berlin

Materiały publikowane przez blogerów wojennych trafiają zarówno do rosyjskich obserwujących, jak i zachodnich oraz ukraińskich analityków, którzy próbują dowiedzieć się, co tak naprawdę dzieje się w rosyjskich okopach.

Fałszywe materiały w imię przedstawianej rosyjskiej propagandy

Niektóre filmy publikowane przez prowojennych blogerów są fałszywe. W marcu ubiegłego roku znani blogerzy, w tym Aleksander Koc, opublikowali nagranie z kamery samochodowej, na którym rzekomo widać dwóch ukraińskich żołnierzy zatrzymujących samochód z kobietą i małym dzieckiem.

Strzelcy na filmie nazywają kobietę "świnią" za mówienie po rosyjsku i grożą jej. Z-blogerzy stwierdzili, że wideo jest doskonałym przykładem tego, jak Ukraina traktuje cywilów.

Dziennikarze przeanalizowali nagranie i stwierdzono, że zostało wykonane w Makijiwce, mieście niedaleko Doniecka. Ten obszar Ukrainy jest okupowany przez prorosyjskie siły od 2014 roku. Niemożliwe jest, aby umundurowany ukraiński żołnierz działał na tym terenie.

Co więcej, używanie kamer samochodowych jest na Ukrainie nielegalne. Zakaz został wprowadzony po inwazji rosyjskiej na, aby utrzymać ruchy wojsk w tajemnicy.

Dodatkowo, krzyż na pojeździe różni się od tego używanego przez ukraińskie siły zbrojne. Wszystkie te elementy sugerują, że wideo zostało zainscenizowane.

Czytaj więcej

Kontrofensywa: Ukraińcy informują o zdobyczach w rejonie Bachmutu

W trakcie wojny prezydent Putin okazał swoje uznanie dla pracy blogerów. Powołał Aleksandra Koca do prezydenckiej rady ds. praw człowieka i uczynił Siemiona Pegowa i kilku innych blogerów członkami grupy roboczej ds. mobilizacji.

W czerwcu zaprosił na Kreml prowojennych blogerów i reporterów państwowych mediów na dwugodzinną rozmowę.

- Walka w przestrzeni informacyjnej jest polem bitwy. Kluczowym polem bitwy - powiedział im. - I naprawdę liczę na waszą pomoc - dodał Putin.

Rosyjscy blogerzy wojenni oprócz codziennej materiałów przedstawiających ataki z wykorzystaniem dronów i fałszywych twierdzeń na temat prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, udostępniają reklamy wszystkiego, od kryptowalut po odzież.

Znani w Rosji jako "Z-blogerzy", często przebywają w pobliżu rosyjskich żołnierzy i publikują materiały z linii frontu. W swoim wpisach i filmach wzywają młodych Rosjan do zaciągnięcia się do wojska.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Rosja zapowiada, że nie uzna "ultimatum" ws. Ukrainy. "Muszą dostrzec rzeczywistość"
Konflikty zbrojne
Za kulisami wojny w Ukrainie. Czy świat doprowadzi do rozmów pokojowych?
Konflikty zbrojne
Kreml nie dementuje, Teheran zaprzecza. USA oficjalnie oskarżyły Iran o transfer rakiet do Rosji
Konflikty zbrojne
Niespokojna noc w Rosji. Zmasowany atak dronów na Moskwę. Lotniska zawiesiły działanie
Konflikty zbrojne
Masakra w Strefie Gazy. Obóz dla uchodźców stanął w płomieniach po izraelskim ataku
Konflikty zbrojne
Rosja: Tak mało dzieci w XXI wieku jeszcze się nie rodziło