W miejscowości Przewodów koło Hrubieszowa w opuszczonych budynkach dawnego PGR doszło do eksplozji, w której zginęły dwie osoby - mężczyźni w wieku 62 i 60 lat.. Do wybuchu doszło 15 listopada, ok. 15:30. Przyczyną wybuchu była eksplozja pocisku - wszystko wskazuje na to, że był to wystrzelony przez ukraińską obronę przeciwlotniczą pocisk z zestawu S-300. Prezydent Andrzej Duda oświadczył, że nie doszło do celowego ataku na Polskę. To samo mówił sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg.
Wołodymyr Zełenski wyraził jednak w środę przekonanie, że pocisk, który we wtorek spadł na polskim terytorium, ok. 6 km od granicy, nie był ukraiński. Prezydent Ukrainy powiedział, że otrzymał w tej sprawie raporty od dowództw Sił Zbrojnych i Sił Powietrznych i „nie może im nie ufać”.
Czytaj więcej
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wyraził przekonanie, że pocisk, który we wtorek spadł na pol...
W rozmowie z telewizją News24 Artur Dziambor zwrócił uwagę, że „cały czas nie było dementi ze strony prezydenta Zełenskiego” w sprawie zaprzeczania, iż pocisk, który spadł w Przewodowie, był ukraiński. - Myślę, że możemy takiego dementi oczekiwać, tak samo jak powinniśmy oczekiwać przeprosin, powinniśmy oczekiwać zadośćuczynienia oczywiście rodzinom. Powinniśmy tak naprawdę czekać na to i myślę, że powinno się to zdarzyć natychmiast - ocenił.
- Oczywiście, jest to wypadek, to się zdarzyło, w stanie, w którym w tym momencie Ukraina się znajduje, czyli w stanie wojny, ale na naszym terenie, został nasz teren tutaj dotknięty. Niezależnie od tego, czy to było intencjonalne, czy nie - przyjmujemy, że nie było, bo taka nasza wiedza, taka jest też wiedza strony amerykańskiej, która przecież uczestniczy w tym wszystkim w jakiś sposób - to procedura powinna być taka, że prezydent Zełenski wysyła kondolencje, przy okazji też proponuje jakieś konkretne zadośćuczynienie za to, co się wydarzyło - tłumaczył swoje stanowisko poseł Konfederacji.