– Głównym adresatem rosyjskiego rakietowego przesłania jest USA i NATO – stwierdził kremlowski publicysta wojskowy Igor Korotczenko.
Jednak „rakietowa wiadomość” miała inną treść, niż sądzi Korotczenko i inni „imperialistyczni patrioci”. 21 i 30 września prezydent Władimir Putin groził Ukrainie użyciem broni nuklearnej. W ostatnim wystąpieniu mówił wprost, że „USA, atakując japońskie miasta, stworzyły precedens”.
Czytaj więcej
Zmasowany atak rakietowy na cele na Ukrainie to odwet za "atak terrorystyczny", jakim było uszkodzenie mostu Krymskiego - oświadczył prezydent Rosji Władimir Putin, zapowiadając "twardą" odpowiedź w przypadku ataków na terytorium Rosji.
Ale między oświadczeniami rosyjskiego prezydenta a poniedziałkowym atakiem rakietowym kilku byłych wysokiej rangi urzędników amerykańskich ostrzegło Kreml przed konsekwencjami takiego uderzenia. Były dowódca wojsk amerykańskich w Europie, gen. Ben Hodges, i były szef CIA, gen. David Petraeus, mówili o możliwości amerykańskiego odwetu na rosyjskich wojskach w Ukrainie, „jeśli je wykryjemy i zidentyfikujemy”.
W niedzielę wystąpił zaś były doradca prezydenta Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton. Przestrzegł, że rozkaz atomowego ataku „może być dla Putina jak ostatni list samobójcy”. – Chociaż jest wiele innych celów, które możemy zaatakować, Władimir Putin powinien wiedzieć, że w obecnej chwili znajduje się na naszej liście celów – wyjaśnił.