Jeszcze we wtorek szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen była bardzo twarda. W reakcji na wiadomość, że Donald Trump wprowadził 25-proc. cła na import stali i aluminium, Niemka ostrzegła, że Unia jest gotowa wprowadzić takie same bariery na import z USA. Tym Trump najwyraźniej się jednak zbytnio nie przejął. – Nie obchodzi mnie to – odpowiedział na pytanie o możliwość wojny handlowej z Brukselą.
Kwestie bezpieczeństwa są dla UE ważniejsze niż rachunki handlowe z USA
Bo też zjednoczonej Europy nie stać w tej chwili na taką konfrontację z Waszyngtonem. Już w środę po spotkaniu z wiceprezydentem J.D. Vance’em von der Leyen przyjęła o wiele bardziej pojednawczy ton. Mówiła o tym, że „Ameryka jest gotowa na negocjacje”. I zapowiedziała, że Unia może kupić większe ilości amerykańskiego gazu i uzbrojenia.
Czytaj więcej
Waszyngton i Kreml przyznają, że prowadzą zakulisowe negocjacje w sprawie zakończenia działań zbrojnych. Pojawiają się domysły, że jawne rozmowy mogą zacząć się nawet w lutym.
Bo też w tej chwili Europejczycy mają ważniejszą rzecz od obrony swoich interesów handlowych. To jest moment, kiedy może się rozstrzygnąć przyszłość Ukrainy. Trump daje do zrozumienia, że Ameryka mogłaby się wycofać ze wsparcia dla tego kraju, nawet jeśli nie dojdzie do porozumienia pokojowego z Putinem. Wołodymyr Zełenski powiedział otwarcie w wywiadzie dla „Guardiana”, że bez USA nie da się uzgodnić wiarygodnych zachodnich gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. A raport duńskiego wywiadu ostrzega, że jeśli Amerykanie wycofają się ze starego kontynentu, już za pięć lat Putin może uderzyć na europejskie kraje NATO.
Hiszpania widzi w Mercosurze alternatywną dla amerykańskiego rynku. Polska nie
W takim układzie nic, co może zaszkodzić relacjom z Waszyngtonem, nie zostanie teraz przez Brukselę zrobione. Nie chodzi zresztą tylko o handel. Komisja Europejska zrezygnowała np. z ukarania amerykańskich potentatów internetowych za łamanie dyrektywy cyfrowej. Jest wreszcie kwestia różnicy interesów.