Propozycja prezydenta Andrzeja Dudy, by amerykanie podzielili się z Polską bronią jądrową, zakończyła się szybką ripostą amerykańskiego wiceprezydenta J. D. Vance’a, który stwierdził, że to pchanie świata w kierunku zagłady nuklearnej, a Donald Trump jest prezydentem pokoju. To jawny afront ze strony amerykańskiej administracji pod adresem Dudy. Ale, mimo tego afrontu, PiS zdaje się nie zmieniać swojego politycznego kursu i na ślepo stawia wszystko na kartę relacji z USA. I temu też podporządkowuje całą narrację w sprawach geopolitycznych. Efektem jest wielka awantura, jaka wybuchła wokół głosowania w Parlamencie Europejskim w sprawie tzw. białej księgi dotyczącej obronności UE.
Dlaczego PiS poległ na awanturze wokół rezolucji Parlamentu Europejskiego o obronności
PiS uznał, że rezolucja to atak na Stany Zjednoczone, próba osłabienia NATO oraz uderzenie w suwerenność Polski. Była to odpowiedź z kolei na zarzut ze strony Koalicji Obywatelskiej, która zarzuciła prawicy, że głosowała przeciwko polskiemu interesowi, ponieważ w dokumencie wsparto budowę Tarczy Wschód ze środków Europejskich.
Nie, rezolucja Parlamentu Europejskiego nie jest poświęcona budowie Tarczy Wschód – temu tematowi poświęcono raptem jedno zdanie. Ale też nie odbiera Polsce suwerenności. To dość długi, niemal dwudziestostronicowy dokument, stanowiący podsumowanie dyskusji o stanie europejskiej obronności. W rezolucji (która nie ma mocy prawnej, jest stanowiskiem politycznym Parlamentu Europejskiego) potępiono rosyjską agresję, skrytykowano Unię za to, że nie dość zrobiła do zwiększenia bezpieczeństwa Europy, wezwano do przełomu, do pomocy Ukrainie, przekazywania jej broni i amunicji a nawet – co powinno się było polskiej prawicy podobać – zawiera wezwanie, by dostarczana broń nie miała żadnych ograniczeń co do zastosowania (chodzi o zgodę na rażenie celów w głębi Rosji).
Najwięcej miejsca poświęcono w rezolucji zwiększaniu możliwości obronnych państw unijnych. W żadnym miejscu Parlament Europejski nie przeciwstawia Unii Europejskiej NATO. Przeciwnie, wzywa do podniesienia zdolności obronny europejskich członków Paktu „aby stać się wiarygodną potęgą i europejskim filarem NATO”. Mówiąc, że dokument jest wymierzony w NATO, PIS zwyczajnie kłamie. I choć to PiS zarzucał Unii, że nie robi wystarczająco dużo, by reagować na agresję Rosji, w momencie, gdy wreszcie powstał dokument potępiający Rosję, uznający ją za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy, ostrzegający przed sojuszem Rosji, Białorusi, Chin, Korei Północnej i Iranu, potępiający wykorzystanie migrantów do ataku na Europę, mało tego, wzywający do przejęcia rosyjskich aktywów i przekazania ich na pomoc Ukrainie, PiS protestuje i bije na alarm.