Niezależnie od losu tego konkretnego francuskiego rządu i tego konkretnego premiera Michela Barniera jasne jest, że Francja znalazła się w głębokim kryzysie politycznym: bez wyraźnej większości dla któregokolwiek z ugrupowań w Zgromadzeniu Narodowym, z rosnącymi w siłę partiami skrajnej prawicy i lewicy, z rekordowo niepopularnym prezydentem.
Za to z wielkim długiem publicznym, który coraz bardziej niepokoi rynki i zagraża stabilności strefy euro.
Francja nie jest już w stanie nadawać kierunku Unii Europejskiej, blokuje umowę z Mercosur
Wszystko to sprawia, że Paryż nie jest w stanie zajmować się tym, w czym Francja zawsze była dobra: nadawaniem kierunku UE. Nie jest tak, że Emmanuel Macron nagle stracił zainteresowanie Unią. Jednak w coraz większym stopniu staje się on zakładnikiem wewnętrznej debaty, czego świetnym przykładem jest umowa handlowa z Mercosur (kilkoma krajami Ameryki Południowej). Macron nie może sobie pozwolić na poparcie dla tego kluczowego, z punktu widzenia geopolitycznej pozycji UE, porozumienia, bo narazi się na masowe protesty rolników.
Na dłuższą metę trudno sobie wyobrazić utrzymanie sytuacji, w której w kluczowych sprawach Francja i Niemcy idą różnymi drogami
W tym samym czasie po drugiej stronie Renu rządzący też zajmują się głównie wewnętrznymi sprawami. Przy czym w Niemczech sam fakt przedterminowych wyborów w lutym nie jest aż tak bardzo niepokojący dla UE.