Kiedy Andrzej Duda wspominał rolę Thomasa Woodrowa Wilsona w odbudowie niepodległej Polski, przypominając o jego słynnej deklaracji ze stycznia 1918 roku, której 13. punkt dotyczył Rzeczypospolitej, kiedy przypominał, że w 1989 roku Polska odzyskała suwerenność m.in. dzięki ówczesnemu prezydentowi USA Ronaldowi Reaganowi, kiedy wreszcie podkreślał, że najważniejszym gwarantem bezpieczeństwa współczesnej Polski pozostają Stany Zjednoczone, echo na placu Piłsudskiego odpowiadało: „Donald Trump, Donald Trump, Donald Trump”.
Nieprzypadkowo bowiem w dniu narodowego święta tak wiele uwagi prezydent Polski poświęcił sojusznikowi zza oceanu. Zaledwie kilka dni po tym, jak wybory prezydenckie w USA wygrał kandydat Partii Republikańskiej, polityk, z którym Andrzej Duda czuje na tyle dużą bliskość, że gdy w 2020 roku Trump przegrał wybory, prezydent zwlekał z gratulacjami dla jego rywala, któremu ostatecznie pogratulował najpierw „udanej kampanii”.