Nie inflacja, nieudana reforma sądownictwa blokująca wypłatę środków z KPO czy polityka międzynarodowa, jaką w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości geopolitycznej powinna realizować Polska – ale prywatyzacja lasów, reforma wieku emerytalnego, której nikt nie planuje, czy plany obronne Polski z 2011 roku, częściowo ujawnione przez PiS – takie były tematy jedynej w tej kampanii wyborczej debaty z udziałem przedstawicieli wszystkich ogólnopolskich komitetów wyborczych. Ważne było bowiem nie to, jak istotne jest pytanie, ale to, czy można je przedstawić na zasadzie dychotomii: rząd PO-PSL robił wszystko źle, rząd PiS robi wszystko dobrze.
Czytaj więcej
Premier Mateusz Morawiecki, Donald Tusk, Szymon Hołownia, Joanna Scheuring-Wielgus, Krzysztof Bosak i Krzysztof Maj zmierzyli się w debacie TVP, prowadzonej przez Michała Rachonia i Annę Bogusiewicz-Grochowską.
Debata TVP: Mateusz Morawiecki ze wsparciem prowadzących
Mateusz Morawiecki, odpowiadając na pierwsze pytanie, stwierdził, że „wszyscy na jednego to banda rudego”, ale nie była to prawda. Po pierwsze – Krzysztof Maj z Bezpartyjnych Samorządowców dystansował się zarówno od Morawieckiego, jak i Tuska, a do pewnego stopnia robił to też Krzysztof Bosak. A po drugie – Morawiecki miał sojuszników w prowadzących, którzy zadając pytania, prezentowali je zgodnie z narracją PiS-u. A więc słyszeliśmy – w pytaniach, a nie od Morawieckiego – że PO chciała oddać pół Polski Rosjanom, UE chce wysłać do Polski imigrantów, a bezrobocie za rządu PO-PSL przekraczało 14 proc. Mateusz Morawiecki mógł w zasadzie zaczynać tam, gdzie prowadzący skończyli. Ta wyborcza gra była prowadzona znaczonymi kartami.
Ale mimo, że Morawiecki miał w każdym pytaniu wystawianą piłkę i naiwnością byłoby twierdzić, że nie wiedział nieco (mówiąc eufemistycznie) więcej o pytaniach niż pozostali uczestnicy, to i tak debaty nie wygrał. Nie wygrał, bo jego odpowiedzi były jak konwencja PiS w Katowicach – było to wyłącznie straszenie Donaldem Tuskiem. W każdej odpowiedzi premiera słuchaliśmy o Tusku i straszliwych rządach PO-PSL, o wazonach ze złotem i srebrem dla Tuska od Putina (sic!) i tajnych układach Tuska z Brukselą. Wyborca, który nie śledzi polityki na co dzień i który chciał dowiedzieć się, co PiS oferuje w trzeciej kadencji, po debacie wiedział tyle co przed nią. Czyli nic.