Myślę, że jak nikt w redakcji „Rzeczpospolitej” mam prawo wypowiadania się na temat miasta nad Pregołą. Miasta wielu kultur i narodów. Miasta, które dało ludzkości choćby tak wielki dar, jak filozofia Kanta. Tak się złożyło, że na królewieckich cmentarzach spoczywa wielu moich najbliższych krewnych. Między innymi moja babcia.
Miałem szczęście być u niej jako dziecko, choć podróż do zamkniętego, sowieckiego miasta nie była łatwa. Nie rozumiałem wtedy jeszcze zawiłych polskich historii z Kresów; nie wiedziałem o losie Nadberezyńców, z których wywodziła się matka mojego ojca, i jakie były ich dzieje. Co więcej, w Związku Sowieckim o tamtych sprawach, masowych mordach, wywózkach, przesiedleniach nie mówiło się w ogóle, nawet po cichu. Moi najbliżsi zostali tam, pochowani w pruskiej ziemi stalinowskiego Kaliningradu. Dziś jest dla nas, okrucha rodziny, który trafił nad Wisłę, dramatem, że nie możemy pojechać nawet na groby.
Czytaj więcej
Polska nie będzie już używać nazwy Kaliningrad nadanej na cześć katyńskiego zbrodniarza Michaiła Kalinina. Znika także Nowogród Wołyński na Ukrainie.
Czy mamy prawo nazywać to miasto Królewcem? Bez wątpienia. Nie tylko dlatego, że to jego prawdziwa, historyczna nazwa. I nie jest najważniejsze, że to nazwa przyjęta w języku polskim od wielu stuleci. Argumentem rozstrzygającym jest to, że aktualna nazwa miasta jest żywym pomnikiem stalinizmu. Michaił Kalinin, choć był przede wszystkim marionetką Dżugaszwilego, zasłużył się ojczyźnie światowego proletariatu jako zbrodniarz. To między innymi on ponosi odpowiedzialność za zbrodnię katyńską. Czy naprawdę powinniśmy czcić pamięć tego człowieka tylko dlatego, że Rosja nie odcięła sowieckiej pępowiny? A Putin coraz częściej odwołuje się do dziedzictwa Stalina?
Odpowiedź jest jasna. Polacy mają prawo sięgać w oficjalnym nazewnictwie do jasnej strony historii zgodnie z własną tradycją. W tej tradycji nad Pregołą, choć Sowieci zniszczyli jego legendarne zabytki, stoi i stać będzie Królewiec. A putinowcy niech stosują retorsje, nazywają sobie, co chcą, na jaki chcą sposób. W ogóle mnie to nie interesuje. Spytają państwo dlaczego? Z prostej przyczyny. Bo wierzę, że ich neostalinowski reżim rychło runie z wielkim hukiem, a na jego miejscu powstanie nowa Rosja budowana przez dzisiejszą demokratyczną opozycję. Wtedy sprawy wrócą na swoje miejsce, a imiona zbrodniarzy, takich jak Michaił Kalinin, zostaną i nad rzeką Moskwą na zawsze zapomniane.