Krzysztof Adam Kowalczyk: OPEC kręci bat na własne plecy

Zaniepokojony niedawnymi spadkami cen ropy kartel naftowy usiłuje głębiej sięgnąć do naszych kieszeni. Na razie mu się udaje. Na razie…

Publikacja: 03.04.2023 13:02

W perspektywie strategicznej machinacje kartelu stanowią dla państw demokratycznych kolejny argument

W perspektywie strategicznej machinacje kartelu stanowią dla państw demokratycznych kolejny argument za rozstaniem się z paliwami kopalnym

Foto: AdobeStock

Ceny baryłki ropy Brent rosną dzisiaj w Europie o 5,4 proc. – do 84,4 dol. Powód: niespodziewana decyzja OPEC+, czyli powiększonego o Rosję kartelu gromadzącego eksporterów tego surowca, o zmniejszeniu wydobycia od maja o ponad 1 mln baryłek dziennie. Najwięcej dostaw (500 tys. baryłek dziennie) przytnie Arabia Saudyjska. Ta sama, której czołową firmę Saudi Aramco polski rząd niedawno wpuścił do rafinerii gdańskiej w ramach parcelacji Lotosu.

Zmniejszając podaż, nafciarze usiłują odwrócić spadkowy trend cen ropy spowodowany zmniejszonym popytem ze strony hamujących gospodarek rozwiniętych. Gospodarki hamują, bo czołowe banki centralne – od Europy po Amerykę – podwyższają stopy procentowe, chcąc powstrzymać atak inflacji.

Czytaj więcej

Ropa mocno drożeje. Kraje OPEC uległy i zmniejszają produkcję

Choć w poniedziałek ceny ropy rosną, to w dłuższej perspektywie decyzja OPEC+ może się jej eksporterom odbić czkawką. Droższy surowiec to droższe paliwa, a więc i wyższa inflacja. Wyższa inflacja może skłonić banki centralne do jeszcze mocniejszego zaciskania polityki pieniężnej, czego efektem będzie mocniejsze hamowanie gospodarki. Spowalniająca gospodarka jeszcze bardziej zmniejszy zużycie ropy, co wpłynie na spadek jej cen. Nafciarze zapominają przy tym, że ostatni spadek inflacji, dający nadzieję na zakończenie zacieśniania polityki monetarnej i odbicie krajowych gospodarek, to m.in. efekt spadku cen paliw dzięki tańszej – do dzisiaj – ropie.

W perspektywie strategicznej machinacje kartelu stanowią dla państw demokratycznych kolejny argument za rozstaniem się z paliwami kopalnymi. Dowodzą, że nie można liczyć, że dostawcy ropy będą pomagać w stabilizacji gospodarki odbiorców. A skoro Pan Bóg obdarował tym surowcem głównie satrapie – od Rosji poprzez Iran, Arabię Saudyjską, na Wenezueli skończywszy (demokratyczne kraje ze złożami ropy, takie jak USA czy Norwegia, są wyjątkiem), to w długiej perspektywie dla demokracji bezpieczniej jest się od nich uniezależnić.

W Europie oznacza to sięgnięcie po tę energię, której słońce, wiatr i pływy mórz dostarczają nam za darmo. Im szybciej będziemy przestawiać wajchę z ropy na OZE, tym trudniej będzie nafciarzom drenować portfele nasze i naszych dzieci.

Ceny baryłki ropy Brent rosną dzisiaj w Europie o 5,4 proc. – do 84,4 dol. Powód: niespodziewana decyzja OPEC+, czyli powiększonego o Rosję kartelu gromadzącego eksporterów tego surowca, o zmniejszeniu wydobycia od maja o ponad 1 mln baryłek dziennie. Najwięcej dostaw (500 tys. baryłek dziennie) przytnie Arabia Saudyjska. Ta sama, której czołową firmę Saudi Aramco polski rząd niedawno wpuścił do rafinerii gdańskiej w ramach parcelacji Lotosu.

Zmniejszając podaż, nafciarze usiłują odwrócić spadkowy trend cen ropy spowodowany zmniejszonym popytem ze strony hamujących gospodarek rozwiniętych. Gospodarki hamują, bo czołowe banki centralne – od Europy po Amerykę – podwyższają stopy procentowe, chcąc powstrzymać atak inflacji.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki. Niby nie PiS, ale PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki to tak naprawdę awatary Tuska i Kaczyńskiego
Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie