Nareszcie – to najkrótszy komentarz do opublikowanego właśnie harmonogramu pracy Rady Polityki Pieniężnej przewidującego, że w przyszłym roku RPP spotykać się będzie co miesiąc na dwudniowych posiedzeniach (tzw. decyzyjnych, czyli takich, gdy decyduje o poziomie stóp NBP; wyjątkiem będzie sierpień z jednodniowym posiedzeniem bez decyzji). Nareszcie, bo po blisko dwóch latach od wybuchu pandemii, gdy kierujący pracą rady przewodniczący, a zarazem prezes NBP, skrócił jej posiedzenia do jednego dnia w miesiącu, najwyższe gremium sterujące polityką monetarną wraca do sprawdzonego przez ćwierć wieku rytmu pracy.
Jeden dzień to za mało czasu na wymianę poglądów, więc Rada ostatnio często wpadała w poślizg i na jej decyzje oraz kluczowy komunikat, który pozwala wysnuć wnioski, co do dalszych jej planów, przychodziło rynkowi czekać do nie wiadomo której godziny. Ostatnio Rada pobiła własny rekord – jej decyzja została opublikowana ok. 18.25.
Czytaj więcej
Ryzyka dla finansów państwa w przyszłym roku są większe niż ocenia w oficjalnym stanowisku RPP, a polityka rządu bardziej nieprzejrzysta – uważają członkowie Rady Ludwik Kotecki i Joanna Tyrowicz.
Dobrą cechą poważnych banków centralnych jest przewidywalność, dlatego komunikaty po posiedzeniu np. Europejskiego Banku Centralnego pojawiają się punktualnie, wedle rozkładu – jak pociągi PKP w II Rzeczypospolitej. Mam nadzieję, że nasza Rada pójdzie tą samą ścieżką. Po zmianie będzie mogła debatować w przeddzień choćby do późna w nocy, by na czas wypracować decyzję i doszlifować komunikat – tak by w pełni odzwierciedlał przesłanki i stojący za nimi pogląd członków RPP.
Powrót do starych, dobrych, bo wypracowanych przez ćwierć wieku istnienia Rady standardów powinien też dotyczyć konferencji prasowych. Powinny odbywać się zaraz po ogłoszeniu decyzji RPP, a nie kolejnego dnia. A brać w nich udział powinni – obok przewodniczącego, czyli prezesa NBP – także dwaj inni członkowie Rady, dobrani według przejrzystego klucza.