A to właśnie spośród tych dwóch grup brały się w ostatnich miesiącach zwyżki poparcia dla partii rządzącej. Wyborcy rozczarowani PiS nie przenosili swoich sympatii do opozycji, tylko właśnie mówili, że nie pójdą głosować albo że nie wiedzą jeszcze, jak zagłosują. Powodów rozczarowania tą władzą było sporo – od strategii walki z covidem, przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, aż po galopującą drożyznę. PiS stracił po wyborach 2019 r. nawet co czwartego wyborcę. Zmienił to najpierw powrót nielubianego na prawicy Donalda Tuska, a potem wojna za wschodnią granicą, która sprawiła, że część rozczarowanych wyborców postanowiła przeprosić się z partią Jarosława Kaczyńskiego.
Ale to paliwo się wyczerpuje. 2,5-procentowy spadek deklarowanego poparcia dla partii rządzącej oraz niższa deklaracja frekwencji pokazują, że PiS mierzy się z problemem. Wyborcy nie kupują rządowej propagandy, w której całą winę za drożyznę usiłuje się zwalić na Putina i Unię Europejską. Równocześnie zaś rządzącą prawicę trawi konflikt wewnętrzny. Zbigniew Ziobro już całkiem otwarcie kwestionuje politykę europejską premiera Mateusza Morawieckiego. Jego współpracownicy – ministrowie Michał Wójcik, Sebastian Kaleta czy Jacek Ozdoba – regularnie atakują w mediach społecznościowych szefa rządu. Wyborcy, których dotąd przekonywano, że rząd krytykują tylko zdrajcy, muszą być tą wojenką dość skonfundowani. Odejście z rządu Jarosława Kaczyńskiego, który został wicepremierem dwa lata temu, by powstrzymać napięcia w koalicji, jeszcze sytuację wewnętrzną skomplikuje.
Czytaj więcej
Niektórzy wyborcy zastanawiają się, czy dobrze ulokowali swoje sympatie polityczne, inni uciekają w absencję wyborczą.
Dawnych zwolenników PiS w zakłopotanie musi też wprawiać premier Morawiecki, kiedy przyznaje, że Polski Ład okazał się niewypałem i zmienił życie księgowych w koszmar, przed czym „Rzeczpospolita” ostrzegała od wielu miesięcy. Przez te zmiany w jednym roku rozliczeniowym obowiązywać będą aż trzy różne systemy podatkowe. Tak, to ten sam premier, który parę miesięcy temu mówił, że Polski Ład mogą krytykować tylko wyalienowane elity.
Właściwie opozycja mogłaby się cieszyć, gdyby tylko negatywnym trendom dla rządzących towarzyszył wzrost poparcia dla niej. Tak się jednak nie dzieje. To sprawia, że sytuacja w polityce zaczyna się robić coraz ciekawsza.