Sondaż przeprowadzony przez European Council on Foreign Relations (ECFR) przyniósł zaskakujące wyniki. Okazuje się, że wojny na wschodzie jeszcze w tym roku spodziewa się aż 52 proc. Niemców, po 51 proc. Francuzów i Włochów, 73 proc. Polaków. Europejska opinia publiczna nie ma więc już złudzeń co do charakteru rosyjskiego reżimu. Ale idzie o duży krok dalej. Aż 43 proc. pytanych w siedmiu kluczowych państwach Unii uważa, że ich własny kraj powinien zaangażować się w obronę Ukrainy, przedmurza wolności w starciu z autorytarną Rosją. Mało kto ma też wątpliwości, że inwazja boleśnie odbije się na życiu codziennym Zachodu. Warto tu zwrócić szczególną uwagę na Niemcy, gdzie 59 proc. pytanych wskazuje na zależność energetyczną od Rosji, w jaką popadła Republika Federalna.
Czytaj więcej
Zachód dotąd lekceważył zagrożenie ze strony Rosji. Ale stracił złudzenia. Większość respondentów w Unii spodziewa się w tym roku rosyjskiej inwazji.
Zachodni przywódcy tak jasnej oceny wyzwania, przed którym staje Europa, nie mają. W poniedziałek w Białym Domu kanclerz Olaf Scholz sięgał po wszystkie możliwe uniki, byle nie potwierdzić tego, co powiedział w „Rzeczpospolitej" jego ambasador Arndt Freytag von Loringhoven: „Nie mogę sobie wyobrazić, aby gaz płynął Nord Stream 2 po tym, jak Rosja zaatakuje Ukrainę". W tym samym czasie Emmanuel Macron, który przez wiele godzin rozmawiał w cztery oczy na Kremlu z Putinem, wspomniał, że „jednym z możliwych modeli jest finlandyzacja Ukrainy", czyli pozbawienie jej prawa do przystąpienia do NATO. I dodał, że uzyskał od rosyjskiego przywódcy zapewnienie, iż ten „nie podejmie żadnych nowych inicjatyw wojskowych", czemu jednak Kreml zaprzeczył.
Politycy, inaczej niż znaczna część ich wyborców, mają więc wciąż nadzieję, że i przez ten kryzys jakoś da się przejść suchą stopą, być może na koszt Ukrainy. A jeśli to nie będzie możliwe, to przynajmniej minimalizując koszty konfliktu.
Dobrze by jednak było, aby dokładniej przyjrzeli się wynikom sondażu ECFR. Okazuje się, że groźbą największej od drugiej wojny światowej inwazji Putin nie tylko zjednoczył zachodnią opinię publiczną, ale i przekonał ją, że warto dziś znacznie się poświęcić, aby nie znaleźć się jutro w obliczu egzystencjalnego zagrożenia, jakiemu dziś czoła muszą stawić Ukraińcy.