Chodzi o weto do ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych, która miała umożliwić szybkie odrolnienie małych działek do 0.5 ha na gruntach I, II i III klasy. Miała, ale na razie nic z tego nie będzie, bo Sejm głosami PiS i PO najpewniej podtrzyma dzisiaj weto prezydenta. Ludowcy, którzy forsowali ustawę mają prawo czuć się zawiedzeni, bo Platforma zgodnie z ustaleniami koalicyjnymi poparła ten projekt, a później nie obroniła go przed prezydentem.

Robią jednak dobrą minę do złej gry i zwalają całą winę na PiS. Twierdząc, że to partia Jarosława Kaczyńskiego rozkręciła histerię wokół ustawy i przekonała prezydenta, iż na najbardziej żyznych gruntach będą stawiane wiatraki. I to głównie na gruntach funkcjonariuszy PSL. A ponieważ – mówią - PO boi się PiS, dlatego nie wsparła koalicjanta w tej sprawie.

Rzeczywistość jest jednak taka, że bliższa koszula ciału. Platforma poparła prezydenta, bo przed wyborami nie może sobie pozwolić na podrywanie jego autorytetu. Dobry wynik Bronisława Komorowskiego w przyszłorocznych wyborach prezydenckich może podciągnąć wynik Platformy w jesiennych wyborach parlamentarnych i zapewnić tej partii kontynuację władzy. Z powodu wiatraków nie ma co tracić takiej szansy i prowokować niesnasek między ośrodkami władzy. Nie wykluczone też, że w zmienionej sytuacji politycznej, bez Donalda Tuska na czele partii i rządu, PO zwyczajnie nie odważy się pójść na otwarty konflikt z prezydentem. W tej sytuacji PSL nie miało żadnych szans na wyegzekwowanie wcześniejszych ustaleń koalicyjnych. Ludowcom na otarcie łez pozostaje obietnica, że już na następnym posiedzeniu Sejmu zostanie złożona nowa ustawa z poprawką, iż działek odrolnionych w tym szczególnym trybie nie będzie można przeznaczać pod inwestycje energetyki odnawialnej czyli właśnie pod wiatraki. Minister rolnictwa Marek Sawicki w rozmowie z „Rz" mówił ze spokojem, że to rozwiązanie pasuje PSL-owi. Nowa ustawa zostanie szybko uchwalona i jeszcze przed końcem roku wejdzie w życie, a więc nie ma o co kruszyć kopii. Ludowcy jednak od lat stosują tę samą taktykę pozornej obojętności wobec spraw, na których najbardziej im zależy.

Gdy premier Donald Tusk trzy lata temu ogłosił reformę KRUS i wprowadzenia podatku dochodowego w rolnictwie Sawicki ze spokojem twierdził wówczas, że PSL wcale nie jest temu przeciwne, bo rolnicy chętnie będą należeć do powszechnego systemu ubezpieczeniowego i dostawać wyższe emerytury, a podatek dochodowy w niektórych gospodarstwach może być wręcz korzystniejszy niż gruntowy. Lata minęły od zapowiedzi i obie sprawy nie zostały załatwione, ku cichemu zadowoleniu Stronnictwa. Podobną obojętność ludowcy prezentują teraz w sprawie ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych czy w sprawie uboju rytualnym, twierdząc, że to nie jest żaden ich interes. Wiadomo jednak, że bardzo zależało im na tym, by ułatwienia w odrolnieniu działek zostały przyjęte jeszcze przed wyborami samorządowymi. Mieliby się czym chwalić w kampanii. A tak zostają im tylko podwyżki emerytur i urlopy macierzyńskie dla rolników. Ale to już jest sukces całego rządu, a nie tylko PSL.