Ludzka inteligencja jest własnym, pierwotnym przymiotem człowieka, powstałym i rozwijającym się w sposób naturalny. Inteligencja sztuczna ma charakter cechy wtórnej, nadanej przez czynnik zewnętrzny, którym jest człowiek. Oba rodzaje inteligencji cechują się zdolnością do szeroko rozumianej kreacji. O ile w przypadku wytworów ludzkiej inteligencji prawo może je uznać za warte ochrony, o tyle całkowicie nierozwiązane pozostaje pytanie, czy również kreacje sztucznej inteligencji powinny zostać wyjęte z domeny publicznej? Jeśli tak, na czyją rzecz powinno to nastąpić ? Komisja Prawna Parlamentu Europejskiego wydała właśnie Komisji Europejskiej zalecenie opracowania kryteriów ochrony „własnej twórczości intelektualnej" komputerów i robotów. Tylko czy prawo autorskie w znanej nam postaci przetrwa również ten zabieg adaptacji?
Pojawienie się w codziennym życiu wsparcia oferowanego przez szeroko pojęte maszyny jest faktem. Mowa tutaj nie tylko o tych sferach życia, w które kompensowana jest biologiczna ułomność człowieka (np. medycyna, komunikacja). Sztuczna inteligencja doprowadza w coraz większym stopniu do powstania dóbr, które do tej pory były uważane za zawłaszczone przez człowieka. Obrazy, większe lub mniejsze utwory literackie, utwory muzyczne, architektoniczne, wzornictwo przemysłowe – trudno znaleźć obszar tworzenia, gdzie nie byłoby możliwe zastąpienia człowieka komputerowym algorytmem. Powodów coraz większego stosowania sztucznej inteligencji jest wiele. Co do zasady są to te same przyczyny, które od zarania dziejów napędzają rozwój cywilizacyjny. Wiele z nich ma charakter czysto ekonomiczny: zwiększenie efektywności, potanienie produkcji, wyeliminowanie błędów i ludzkich ułomności.
Autorskie czy pokrewne
Podstawowym zagadnieniem wymagającym odpowiedzi jest to, czy wytwory sztucznej inteligencji powinny podlegać ochronie na gruncie prawa autorskiego, czy też praw pokrewnych. To pierwsze premiuje ochroną działalność stricte twórczą, która prowadzi do powstania utworu – kwalifikowanej postaci ludzkiej komunikacji. Jej udzielenie jest przejawem troski ustawodawcy o zabezpieczenie bytu twórcy oraz stworzeniem zachęty do dalszej aktywności twórczej. Prawo pokrewne zabezpieczałoby z kolei gospodarczy wysiłek podjęty na rzecz stworzenia robotowi warunków „tworzenia". Nakierowane jest ono nie tyle na podmiot twórcy i sam akt tworzenia, ile na warunki umożliwiające tworzenie. Różnice są fundamentalne.
Lem obowiązkowy?
Jeśli spór ten zostanie rozstrzygnięty na rzecz ochrony prawnoautorskiej, kluczowym problemem staje się brak „osobistego" aspektu tworzenia, więzi, która charakteryzuje i definiuje prawo autorskie. Nawet jeśli elektronicznym twórcą będzie humanoidalny robot-malarz, nie wystarczy chyba wyobraźni, aby przyjąć, iż powstaje między nim a „uronionym" dziełem jakkolwiek definiowalna więź o charakterze emocjonalnym. Przynajmniej na obecnym etapie rozwoju prawa przyjęcie innego stanowiska oznaczałoby po pierwsze relatywizację podstawowych dogmatów prawa autorskiego. Po drugie, zachowując konsekwencję należałoby uznać istnienie „powszechnych" dóbr osobistych cyfrowych maszyn. Wówczas jednak rzeczywistość Lema stałaby się rzeczywistością obowiązującą. Z kolei odmówienie ochrony takiemu obrazowi naruszałoby niepisaną zasadę neutralności technologicznej, która wzbrania różnicowania statusu prawnego dóbr tego samego rodzaju w zależności od ich proweniencji. Dlaczego z obrazów o porównywalnej urodzie miałby być chroniony jedynie akurat ten, który wyszedł spod ludzkiej ręki? W sumie żaden przepis nie wiąże expressis verbis tworzenia z osobą fizyczną.
Wśród relatywnie niewielkiej liczby głosów w dyskusji dość silną pozycję zajmują zwolennicy stanowiska przyznania autorstwa programiście robota (dla uproszczenia załóżmy, że chodzi o jedną osobę). Mówi się w tym kontekście o „pośrednim" autorstwie. Jest to stanowisko kontrowersyjne, zwłaszcza gdy rola wskazanego programisty zamyka się stworzeniu oprogramowania, choćby najbardziej zaawansowanego technologicznie, które jest dopiero podstawą dla maszyny dla podjęcia „autonomicznych" wyborów odnośnie do ukształtowania danego dzieła.