Chociaż wie o tym niewielu, należąca do grupy Zygmunta Solorza-Żaka spółka Aero2 od kilku miesięcy oferuje bezpłatny dostęp do Internetu. Taki był wymóg przetargu na częstotliwość 2,5 GHz. Spółka może dzięki temu świadczyć komercyjnie usługi dostępu do szerokopasmowego Internetu, ale co najmniej 20 proc. pojemności sieci musi przeznaczać na bezpłatny transfer. Taki warunek jest precedensem w przyznawaniu częstotliwości.
Chociaż spółka z oczywistych względów nie reklamuje bezpłatnego dostępu, wieść o nim zaczęła krążyć po forach internetowych. I coraz więcej osób zaczęło się zgłaszać po kartę SIM niezbędną do skorzystania z tej oferty. Niestety, są wydawane tylko w jednym miejscu – w warszawskiej siedzibie spółki. Kolejka oczekujących szybko zaczęła się wydłużać, a niedoszli abonenci skarżą się do Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
W lipcu Anna Streżyńska, prezes UKE, spotkała się z władzami spółki. Te obiecały, że usprawnią wydawanie kart. Niewiele się jednak zmieniło. Teraz prezes UKE skierowała do Aero2 oficjalne wezwanie.
– Rozumiemy, że spółka może mieć pewne problemy z wdrażaniem usługi i że jest swego rodzaju pionierem w takiej działalności. Niemniej musi zacząć wypełniać warunki, które zaakceptowała, startując w przetargu – tłumaczy Piotr Dziubak, rzecznik prasowy UKE.
UKE chce, aby spółka usprawniła dystrybucję kart poprzez ich wysyłanie, a także stworzyła więcej punktów dystrybucji. Domaga się też, by karta współpracowała z większą liczbą modemów. Chce także zmiany regulaminu i określenia w nim okresu świadczenia nieodpłatnych usług (zgodnie z decyzją rezerwacyjną częstotliwości mają to być trzy lata od momentu osiągnięcia przez spółkę określonego poziomu pokrycia siecią). Ma też jasno określić procedurę uzyskiwania informacji o czasie otrzymania karty SIM (chętni się skarżyli, że nie można się dodzwonić do operatora).