Tradycyjnie pierwszego dnia po świętach rusza sezon zimowych wyprzedaży. W krajach anglosaskich zaczął się on dzień wcześniej, od tzw. Boxing Day, ale w przeciwieństwie do lat poprzednich nie ma nigdzie tłumów oczekujących na otworzenie sklepu, by skorzystać z wyjątkowo atrakcyjnej promocji.
Wyprzedaże szansą dla handlu
– Grudzień przyniesie zwyczajowo wzrost sprzedaży, szczególnie w skali miesiąca. Dodatkowo mamy w tym miesiącu o jeden dzień roboczy więcej – ocenia Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan. – Po 11 miesiącach sprzedaż detaliczna jest wyższa o 2,7 proc. Przez cały 2024 r. na jej wynikach ciążyły ceny usług. Wciąż więcej wydajemy na usługi niż towary. Jednocześnie zaczęliśmy również oszczędzać. Pragmatyzmu nauczył nas okres wysokiej zmienności cen i ujemnej, realnej dynamiki wynagrodzeń – dodaje.
Branża wciąż jest daleka do hiperoptymizmu, ponieważ konkurencja jest mordercza. – Dyskonty zarówno te spożywcze, jak i przemysłowe wytyczają teraz trendy na rynku, a o konsumentów walczą właśnie cenami. Dla nich ten okres to dodatkowa okazja, by wykorzystując efekt skali, zaoferować jeszcze niższe niż konkurencja ceny i przyciągnąć kolejnych klientów – mówi Andrzej Faliński, prezes Forum Dialogu Gospodarczego.
Nie bez znaczenia jest także kanał internetowy, który doskonale pokazał swoją siłę i znaczenie podczas promocji pod hasłem Black Friday. Dodatkowo końcówka roku sugeruje stopniowe poprawianie się nastrojów konsumenckich i sytuacji w handlu. – Zgodnie z najnowszym wskaźnikiem GUS w grudniu 2024 r. nastroje polskich konsumentów uległy poprawie w stosunku do listopada. Natomiast w całym 2024 roku był on o 12,3 pkt proc. wyżej niż w 2023 r., osiągając średnią wartość -14,0 pkt – mówi Sebastian Błaszkiewicz, szef sprzedaży w Univio. – W przypadku sprzedaży internetowej jej wzrosty rok do roku wskazują stały, liniowy rozwój polskiego e-commerce, który –także w oparciu o analizę sentymentu wśród konsumentów – będzie w ocenie wielu ekspertów kontynuowany w 2025 r. – dodaje.