Jeszcze do niedawna marszałkowie zbierali cięgi za zbyt powolne wydawanie funduszy unijnych na lata 2014–2020. Trzy lata temu rząd przygotował dla regionalnych programów operacyjnych specjalny program naprawczy, a rok temu zagrożonych utratą było prawie 700 mln euro.

Obecnie żadnych opóźnień już nie ma, a minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński chwalił marszałków za nadrobienie zaległości. – Możemy spać spokojnie, wszystkie województwa realizują swoje programy zgodnie z planem – mówił na poniedziałkowym spotkaniu z dziennikarzami. – O takim przyspieszeniu być może zdecydowały wybory samorządowe w 2018 r. A także wdrożone programy naprawcze – wyjaśniał.
Ale nie wszystko jest tak idealnie, bo regionalne programy wciąż są realizowane wolniej niż krajowe. I tak wartość zakontraktowanych funduszy UE w podpisanych umowach w programach zarządzanych na poziomie centralnym sięgnęła ogółem 78,2 proc., a tych na poziomie regionalnym 70,9 proc. Wartość zaś tzw. certyfikacji (płatności potwierdzonych przez Komisję Europejską) to odpowiednio 32,9 proc. oraz 28,8 proc.
– Programy krajowe idą szybciej niż w poprzedniej perspektywie budżetowej na lata 2007–2013, zaś te regionalne wolniej – wytykał Kwieciński.