#RZECZoBIZNESIE: Olgierd Syczewski: Rosja jest odpowiedzialna za dezinformację w Polsce

Po sznureczku możemy dojść do Federacji Rosyjskiej, ale wymaga to wyszukanych metod śledzenia narracji wstrzykiwanych w społeczeństwo - mówi Olgierd Syczewski, ekspert ds. kampanii dezinformacyjnych, gość programu Marcina Piaseckiego.

Publikacja: 11.03.2021 16:00

#RZECZoBIZNESIE: Olgierd Syczewski: Rosja jest odpowiedzialna za dezinformację w Polsce

Foto: tv.rp.pl

Materiał powstał we współpracy z Political Capital

Kampanie dezinformacyjne to powszechne zjawisko w polskiej rzeczywistości? Przez kogo są inspirowane?

Kampanie dezinformacyjne to temat bardzo ważny i obecny, zarówno w Polsce, jak i Europie. Nawet ukuto termin – wojna informacyjna – co pokazuje skalę problemu. Wszędzie toczy się konflikt na polu informacyjnym.

W Polsce za kampanie dezinformacyjne odpowiedzialna jest Federacja Rosyjska. Chociaż zajmują się tym także między innymiChiny i Iran.

Na czym ta dezinformacja polega? Polska jest na nią odporna?

Z jednej strony Polska jest uważana za kraj, który jest jednym z najbardziej odpornych na dezinformację Kremla. Federacja Rosyjska jest na tyle posunięta w rozwoju kampanii, że nawet Polska ulega tej dezinformacji. Same komunikaty i techniki są dużo bardziej wyrafinowane i skomplikowane niż w innych krajach. Ten wpływ widzimy, co się objawia w wielu sferach życia i elementach polityki. Możemy wyróżnić parę tematów, które są szczególnym obszarem zainteresowań Federacji Rosyjskiej.

Stosunki między Rosją i Zachodem nie są dobre. Mówi pan z dużą pewnością o czymś, czego się domyślamy. Są na to dowody?

Dowodem jest prześledzenie narracji, czyli metakomunikatów, które są wstrzykiwane w społeczeństwo. Jeśli prześledzimy drogę takich narracji, możemy z dużą dozą pewności stwierdzić skąd pochodzi dana narracja, bądź atak informacyjny. Możemy na konkretnym przykładzie zobaczyć jak dezinformacja się szerzy i ćwiczeniem myślowym udowodnić, że Federacja Rosyjska jest za nie odpowiedzialna.

Pierwszym etapem, gdzie narracje się pojawiają będą portale typu Sputnik. One w oficjalny sposób są połączone z Federacją Rosyjską. To dopiero wstęp, pierwszy etap, gdzie dezinformacja się dzieje. Cała zabawa i sekretna formuła leży w tym, jak jest dalej rozprowadzana. Po Sputniku, ten sam typ narracji, tylko lekko zmodyfikowany, możemy zobaczyć na serii stron internetowych, których ciężko stwierdzić, kto jest ich właścicielem. Z reguły są na różnych serwerach w różnych krajach. Łączy je , że bardzo ciężko ustalić osoby, które tam piszą, redaktorów naczelnych. Często udaje się nawet udowodnić, że autorzy nie istnieją w sensie fizycznym. Tam informacja jest szerzona, zmodyfikowana pod kątem grup odbiorców. Następnie narracja wędruje dalej. Potem trafia na blogi. Tego typu treści są dużo bardziej spersonalizowane. Widzimy tę samą narrację, ale zmodyfikowaną pod styl danego blogera. Z blogów informacje zaczynają wsiąkać w media społecznościowe. Mówię o postach, kontach widmach i zamkniętych grupach tematycznych.

Np. jeśli narracja dotyczy stosunków polsko-ukraińskich, albo ćwiczeń wojskowych, będzie propagowana i rozsyłana w grupach, które zajmują się stosunkami międzynarodowymi, relacjami sąsiedzkimi lub bezpieczeństwem. Tam dezinformacja szerzy się wiralowo.

Ostatnim etapem dezinformacji są komentarze pod artykułami, bądź w mediach społecznościowych. Konta, które wyglądają dziwnie, rozsyłają różne fałszywe tezy z linkami do wspomnianych blogów.

Po sznureczku możemy dojść do Federacji Rosyjskiej, ale wymaga to wyszukanych metod śledzenia narracji po słowach kluczowych, żeby dojść do głównego źródła, gdzie pojawiła się narracja po raz pierwszy. To jeden z dowodów, który może wskazywać na Federację Rosyjską.

Drugim, pośrednim dowodem, będzie zbieżność danych narracji z politycznymi celami Rosji.

Trzecia możliwość, to oficjalna dezinformacja, która jest publikowana na kanałach kremlowskich. Np. na kontach rosyjskiego MSZ często widzimy próby fałszowania historii, szczególnie II wojny światowej.

To są 3 podstawowe przykłady na to, gdzie dezinformacja się dzieje i możemy ją bezpośrednio powiązać z Federacją Rosyjską.

Jakie są główne dezinformacyjne wątki tematyczne?

Dzielą się na 2 grupy. Pierwsza grupa jest związana ze stałymi, długofalowymi celami geopolitycznymi Rosji. Druga grupa, to wykorzystywanie kontekstu, również do celów geopolitycznych.

Długofalowe kampanie dotyczą np. tego, że Rosja stara pokazać się jako gracz, który nie jest zły, wcale nie napadł na Krym, nie jest państwem semitotalitarnym, tylko opcją pomocy dla świata Zachodu. Kiedy zaczęła się pandemia covid, promowane były narracje, które brzmiały, że NATO, UE i Polska nie są sobie w stanie poradzić z kryzysem, a Rosja jest ciałem, która niesie pomoc. Była akcja „From Russia with love", gdzie Rosja niby pomagała krajom poprzez transporty sanitarne i tego typu pomoc. Oczywiście ta pomoc była, ale narracja wokół tego twierdziła, że Zachód sobie nie radzi, biurokraci z UE nie potrafią być efektywni, tymczasem Rosja bardzo szybko potrafi zadziałać i pomóc.

Kolejną długofalową kampanią jest historia i II wojna światowa. Rosja też dla celów wewnętrznych pozycjonuje siebie jako kraj, który tylko pomagał, działał szlachetnie, a niewdzięczna Polska odrzuca tę historyczną pomoc, nie potrafi docenić, bo zależy jej, żeby razem z NATO prowadzić "antyrosyjską" narrację. Bardzo ważne dla Rosji jest przekonywanie własnego społeczeństwa na temat historii i wykorzystywanie tego do komunikowania pewnych tez na Zachodzie. Widzieliśmy wyraźną reakcję polskiego MSZ, który na swoim twitterze starał się rozbrajać te mity. Rosyjski MSZ coś publikował, a polski to obalał.

Destabilizacja regionalna Polski również leży w rosyjskich długofalowych celach. Np. atakuje się relacje Polska-Litwa, Polska-Białoruś czy Polska-Ukraina. Bardzo często wykorzystuje się sentymenty historyczne lub trudne wydarzenia z przeszłości w celu podgrzewania atmosfery między oboma rządami i społeczeństwami. Było napędzanie nastrojów nacjonalistycznych, podkreślanie trudnej historii, a nawet fabrykowanie zdarzeń, żeby relacje były coraz trudniejsze, żeby Polska miała jak najmniej sojuszników, miała jak najsłabszą międzynarodową pozycję.

Atakuje się też zdolności obronne Polski, żeby zobrazować nas jako kraj niezdolny do samodzielnej egzystencji i obrony. Przykładem były ataki na Wojska Obrony Terytorialnej, kiedy na samym początku pandemii były zaangażowane w kontrolowanie ludzi na ulicach. Pojawiały się teksty pod tytułami „Służby Macierewicza terroryzują mieszkańców". W dezinformacji zawsze jest element prawdy, który jest wyolbrzymiany, albo zmienia się kontekst, żeby osiągnąć jakiś cel. Bardzo popularna była narracja, że Polski nie stać na najnowsze samoloty. To również miało pokazać, że nie stać nas na obronność, Polska sama jest bezbronna.

Jedna z najpopularniejszych narracji rosyjskich mówi, że Polska jest okupowana przez wojska amerykańskie. Takich przykładów możemy mnożyć.

Spójrzmy na przykład związany z pandemią i kwestię, że zbiurokratyzowana UE niespecjalnie sobie radzi, a Rosja jest w stanie wyciągnąć przyjazną rękę i jakoś pomóc. To się obraca w kategoriach półprawdy. Rzeczywiście jest fala krytyki w Europie związanej z działaniami Brukseli jeśli chodzi o kwestie szczepionki. To jest prawda, bo są niedociągnięcia, opóźnienia dostaw. Bruksela nie potrafi okiełznać koncernów farmaceutycznych z którymi zawarła kontrakty. Mamy półprawdę. Druga część to ewidentny fałsz, trudno w to uwierzyć. Jak to wszystko odróżniać?

Nad tym głowi się wielu uczonych i mądrych osób. W ogóle żyjemy w czasach postprawdy. Prawda jest czymś trudnym do ustalenia. Federacja Rosyjska stara się wykorzystać ten fakt, żeby osiągnąć swoje cele. Przykładem było wykorzystanie protestów w 2017 r. w Polsce. Społeczeństwo nie zgadzało się na reformy w polskim sądownictwie. Portale rosyjskie w 2020 używały filmów i zdjęć z tych protestów jako zobrazowania tego, że w Polsce narasta ruch antyszczepionkowy i nie wierzymy w szczepionki. Na tej bazie budowano kolejne komunikaty, że Polska jest liderem tego, że nie damy się ograniczać, albo nie dajemy się totalitarnie kontrolować przez Brukselę, nie dajemy sobie narzucić noszenia masek. Wykorzystano prawdziwe wydarzenie, ale je kompletnie sfabrykowano.

Podobnie w przykładzie ze szczepionkami i tym, że Europa sobie nie radzi. Była w tym część prawdy, ale wiele narracji było wymyślanych lub fabrykowanych, żeby wzmocnić tę tezę. W dezinformacji nie zawsze mówimy o czystym kłamstwie, tylko o wykorzystywaniu informacji dla osiągnięcia własnych celów i manipulowanie nią. Manipulowanie zbiorową percepcją, żeby osiągnąć swoje cele. Rzadko jest to czysta nieprawda.

Teza o tym, że Polska jest okupowana przez wojska amerykańskie to bzdura i ciężko uwierzyć w taki przekaz. Po co fabrykowanie takich przykładów, które dla większości Polaków są nieprawdopodobne?

Ten aspekt wchodzi w głębszą strategię Rosji. Ich długofalowym celem jest ograniczenie wpływu Stanów Zjednoczonych w Europie, szczególnie w strefie zainteresowania Rosji. To nie tylko Polska, ale także państwa bałtyckie, które są dużo bardziej podatne na tego typu narracje z racji mniejszości rosyjskich i rosyjskojęzycznych w tamtych krajach. To element szerszej kampanii, niekoniecznie sprofilowanej pod Polskę. Chodzi o to, żeby budzić nastroje antyamerykańskie, szczególnie w nacjonalistycznych środowiskach, które domagają się większej suwerenności. Niby nie wywołuje to wielkich efektów, ale mogliśmy widzieć komentarze i artykuły, że uzależnienie Polski od Amerykanów jest za duże. Tu zaczyna się dyskusja o sojusznikach, ile wojsk powinno być na terenie obcego kraju. Chodzi o to, żeby oddalić wojska amerykańskie od granic rosyjskich.

Jest pan współautorem raportu dotyczącego dezinformacji firmowanego przez Political Capital Institute. Co w nim znajdziemy?

Raport skupiał się na tym, jak Rosja w różnych krajach Europy, bazując na politycznych resentymentach, stara się budować konflikty między narodami. Stałym elementem analizy było Zakarpacie, albo relacje rumuńskie. Analizując Polskę, skupiliśmy się na tym, w jaki sposób wykorzystywano trudne historyczne daty (jak Wołyń, czy wojna o Lwów) w celu budowania napięcia między oboma krajami. Wykorzystywaliśmy do tego na tyle rozwiniętą technologię, tzw. social listening, że byliśmy w stanie znaleźć momenty w czasie, kiedy ilość artykułów z danymi narracjami jest największa. Wyraźnie wychodziło nam, że np. w czasie obchodów 75 rocznicy masakry wołyńskiej ilość artykułów, która mówiła o Ukrainie, używała słów jak „banderowcy", „nacjonaliści", było dużo więcej niż w innych okresach. Na przestrzeni 2 lat znaleźliśmy 5 momentów, gdzie takie zalewy informacji miały miejsce. Znaleźliśmy także inną technikę. Czasami niektóre wydarzenia lub działania, które były kontrowersyjne w Federacji Rosyjskiej (np. incydent w Cieśninie Karczyńskiej) był w jakiś sposób zasłaniany zalewem informacji na temat tego, co się dzieje na Ukrainie i jakie tam są antypolskie postawy. Widzieliśmy jak na Ukrainie jest budowany model i wizja Polski, która jest antyukraińska, nie chce ukraińskich emigrantów ekonomicznych, sprzeciwia się nacjonalistom w Kijowie. Z drugiej strony, w Polsce mówiono, że na Ukrainie są antypolacy, którzy starają się burzyć pomniki, nie dbają o polską historię i są nastawieni antypolsko. Łączono wydarzenia polityczne, w szczególności, że w 2018 r. oba rządy szukały nowych grup wyborców, żeby podkreślić jaka jest różnica między Polską i Ukrainą. Kreml próbował także budować wizję Ukrainy jako państwa upadłego, które nie jest w stanie egzystować samodzielnie. Czasami pojawiały się pomysły, że Ukraina powinna zostać podzielona między Polskę i Rosję, bo Ukraińcom będzie żyło się lepiej.

Raport pokazuje szczegółowo jak to zostało przeprowadzone. Jak Federacja Rosyjska wbija klin między oba kraje na szczeblu politycznym i społecznym.

Co można z tym zrobić? Jak uzyskać odporność na dezinformację?

Jako Zachód byliśmy długo w defensywie. Byliśmy reaktywni wobec tego, co działo się ze strony agresywnych państw w sferze informacyjnej. Teraz widzimy inicjatywy mediów społecznościowych, żeby oznaczać treści, które są nieprawdziwe lub zdejmować fałszywe informacje z serwisów. Niedawno Twitter ogłosił, że użytkowników, którzy propagują fałszywe informacje będzie ostrzegał, później blokował na chwilę, a po kolejnym ostrzeżeniu usuwał profile. To jest skromny element tego, co możemy robić. Zastanowił bym się bardziej systemowo, co możemy zrobić więcej, żeby przeciwdziałać dezinformacji. Jestem propagatorem edukacji. Brakuje nam elementarnej wiedzy na poziomie szkół podstawowych i średnich, przygotowania młodzieży do tego, że to, co się widzi w Internecie nie zawsze jest prawdą. Trzeba nauczyć młodzież rozpoznawać fałszywe informacje i krytycznego myślenia. Długofalowy efekt byłby taki, że społeczeństwo byłoby bardziej odporne.

Po tylu latach walki z dezinformacją czas być bardziej proaktywnym, przewidywać ruchy rywala, być w stanie przygotować się i uprzedzać pewne kampanie dezinformacyjne. Czasami jest bardzo oczywiste, że jakieś zdarzenie będzie celem ataków dezinformacyjnych. Np. ćwiczenia wojskowe Defender Europe 2020, które odbyły się w Polsce. Od początku wiedzieliśmy, że będą celem ataków dezinformacyjnych.

Technologia, która umożliwia dezinformację jest również naszym sprzymierzeńcem. Wykorzystywanie sztucznej inteligencji, inteligentnych algorytmów i używanie ich do tworzenia źródeł prawdziwych informacji jest bardzo ważne. Na samym początku pandemii ciężko było weryfikować czy coś jest prawdą, czy nie. Mieliśmy informację o czołgach na ulicach Warszawy ze zdjęciami, że Warszawa będzie podzielona na 3 strefy. Brakowało nowoczesnego źródła informacji. Same ogłoszenia na stronach internetowych i komunikaty prasowe to za mało. Przy dzisiejszej technologii jesteśmy w stanie określić grupy, które są najbardziej wrażliwe na dezinformację i do nich docierać z informacją zweryfikowaną. Postawiłbym na to nacisk. Są fundusze, jest wiele startupów, inicjatyw, ekspertów, którzy łącząc siły mogliby stworzyć narzędzia, żeby skutecznie przeciwdziałać dezinformacji.=-

- notował Grzegorz Balawender

Materiał powstał we współpracy z Political Capital

Kampanie dezinformacyjne to powszechne zjawisko w polskiej rzeczywistości? Przez kogo są inspirowane?

Pozostało 99% artykułu
Gospodarka
Scott Bessent będzie nowym sekretarzem skarbu USA
Gospodarka
Szefowa EBOR: Możemy pomóc Polsce w prywatyzacji
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji