Jest pan współautorem raportu dotyczącego dezinformacji firmowanego przez Political Capital Institute. Co w nim znajdziemy?
Raport skupiał się na tym, jak Rosja w różnych krajach Europy, bazując na politycznych resentymentach, stara się budować konflikty między narodami. Stałym elementem analizy było Zakarpacie, albo relacje rumuńskie. Analizując Polskę, skupiliśmy się na tym, w jaki sposób wykorzystywano trudne historyczne daty (jak Wołyń, czy wojna o Lwów) w celu budowania napięcia między oboma krajami. Wykorzystywaliśmy do tego na tyle rozwiniętą technologię, tzw. social listening, że byliśmy w stanie znaleźć momenty w czasie, kiedy ilość artykułów z danymi narracjami jest największa. Wyraźnie wychodziło nam, że np. w czasie obchodów 75 rocznicy masakry wołyńskiej ilość artykułów, która mówiła o Ukrainie, używała słów jak „banderowcy", „nacjonaliści", było dużo więcej niż w innych okresach. Na przestrzeni 2 lat znaleźliśmy 5 momentów, gdzie takie zalewy informacji miały miejsce. Znaleźliśmy także inną technikę. Czasami niektóre wydarzenia lub działania, które były kontrowersyjne w Federacji Rosyjskiej (np. incydent w Cieśninie Karczyńskiej) był w jakiś sposób zasłaniany zalewem informacji na temat tego, co się dzieje na Ukrainie i jakie tam są antypolskie postawy. Widzieliśmy jak na Ukrainie jest budowany model i wizja Polski, która jest antyukraińska, nie chce ukraińskich emigrantów ekonomicznych, sprzeciwia się nacjonalistom w Kijowie. Z drugiej strony, w Polsce mówiono, że na Ukrainie są antypolacy, którzy starają się burzyć pomniki, nie dbają o polską historię i są nastawieni antypolsko. Łączono wydarzenia polityczne, w szczególności, że w 2018 r. oba rządy szukały nowych grup wyborców, żeby podkreślić jaka jest różnica między Polską i Ukrainą. Kreml próbował także budować wizję Ukrainy jako państwa upadłego, które nie jest w stanie egzystować samodzielnie. Czasami pojawiały się pomysły, że Ukraina powinna zostać podzielona między Polskę i Rosję, bo Ukraińcom będzie żyło się lepiej.
Raport pokazuje szczegółowo jak to zostało przeprowadzone. Jak Federacja Rosyjska wbija klin między oba kraje na szczeblu politycznym i społecznym.
Co można z tym zrobić? Jak uzyskać odporność na dezinformację?
Jako Zachód byliśmy długo w defensywie. Byliśmy reaktywni wobec tego, co działo się ze strony agresywnych państw w sferze informacyjnej. Teraz widzimy inicjatywy mediów społecznościowych, żeby oznaczać treści, które są nieprawdziwe lub zdejmować fałszywe informacje z serwisów. Niedawno Twitter ogłosił, że użytkowników, którzy propagują fałszywe informacje będzie ostrzegał, później blokował na chwilę, a po kolejnym ostrzeżeniu usuwał profile. To jest skromny element tego, co możemy robić. Zastanowił bym się bardziej systemowo, co możemy zrobić więcej, żeby przeciwdziałać dezinformacji. Jestem propagatorem edukacji. Brakuje nam elementarnej wiedzy na poziomie szkół podstawowych i średnich, przygotowania młodzieży do tego, że to, co się widzi w Internecie nie zawsze jest prawdą. Trzeba nauczyć młodzież rozpoznawać fałszywe informacje i krytycznego myślenia. Długofalowy efekt byłby taki, że społeczeństwo byłoby bardziej odporne.