Nigdy jeszcze w czasach współczesnych nie było tylu konfliktów na świecie co teraz. Jest wojna rosyjsko-ukraińska, wzrost napięcia wokół Tajwanu, wojna nerwów w stosunkach amerykańsko-chińskich i wreszcie konflikt między Izraelem a Hamasem, który był zawsze. Tyle że od dawna nie w takich rozmiarach.
To dlatego dyrektor generalna MFW, Kristalina Georgieva na zakończenie konferencji MFW i Banku Światowego w Marrakeszu powiedziała, że „zaciemnia” on wszystkie prognozy. I od tego, jak się rozwinie, zależy kondycja gospodarki nie tylko Izraela, czy nawet Bliskiego Wschodu, ale i globalnej.
Kluczowe ceny ropy
W wywiadzie dla Bloomberga w ostatni czwartek amerykańska sekretarz skarbu Janet Yellen powiedziała, że jak na razie nie widać niekorzystnych efektów tego konfliktu na rynku. — Kluczowe jest w tym jedno: nie może on się rozszerzyć — mówiła Janet Yellen na konferencji prasowej.
Czytaj więcej
Wstrząsy wtórne po bestialskim rajdzie palestyńskich bojowników na Izrael na razie rozchodzą się po regionie w spowolnionym tempie. Jednak wojna w Strefie Gazy może uruchomić upadek kolejnych kostek domina, co pewnie byłoby w smak liderom Hamasu.
Kluczowe są tutaj oczywiście ceny ropy, która w ostatni piątek podrożała o 6 proc i przekroczyła psychologiczną granicę 90 dol. za baryłkę. Bloomberg Economics szacuje, że ten wzrost może dojść nawet do 150 dolarów za baryłkę. W tej sytuacji światowy PKB zmniejszyłby się o 1,7 proc, co przełożyłoby się na wartość ok. biliona dolarów. Droższa ropa to także wyższa inflacja, z którą niewiele krajów jest sobie teraz w stanie poradzić. To oczywiście byłoby niczym w porównaniu z humanitarną tragedią, jakiej już jesteśmy świadkami w strefie Gazy i w samym Izraelu.