Jadwiga Emilewicz: Polskie firmy sprawdzą się w Ukrainie w budownictwie i transporcie

Celem na najbliższe miesiące jest zwiększenie liczby polskich firm w Ukrainie. Jest ich teraz ok. 650, chcemy dojść do 3000 – mówi Jadwiga Emilewicz, pełnomocnik rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej.

Publikacja: 04.08.2023 03:00

Jawiga Emilewicz

Jawiga Emilewicz

Foto: Robert Gardzinski/Fotorzepa

Jak aktualnie Komisja Europejska zapatruje się na odbudowę Ukrainy? Trwają prace nad specjalnymi procedurami?

Po pierwsze strukturyzuje się pakiet pomocy finansowej zapowiedziany przez szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen. Ma on być podzielony na trzy filary: 1 - dotacyjno-pożyczkowy, 2 - gwarancyjny i 3 - pomoc techniczną (zawierającą m.in. konsulting przedakcesyjny). Pierwszy filar, w którym granty i pożyczki będą szły bezpośrednio do budżetu ukraińskiego, wyniesie 39 mld euro. Drugi, w którym swą rolę odegrają m.in. Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE) i Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK), ma wynieść 8 mld euro. Natomiast na pomoc techniczną trafi 3 mld euro.

Co istotne, gwarancje mają zostać uruchomione jeszcze w tym roku. W prezentacji poświęconej tym funduszom znalazł się m.in. BGK jako instytucja, która obok niemieckiego KfW, będzie tych gwarancji udzielała. To dobra wiadomość, że polskie instytucje są widoczne w tym planie budżetu. Struktura finansowania będzie w dużej mierze zbliżona do funduszy covidowych.

Wspomniała pani o BGK, a czy KE przewiduje nazwijmy to „specjalną” rolę Polski w odbudowie Ukrainy ze względu na nasze zaangażowanie w pomoc dla tego kraju i przede wszystkim nasze położenie geograficzne?

Niedawno rozmawiałam w Brukseli z dyrektorem generalnym DG NEAR Gertem Janem Kopmannem o obszarze, którym my jako Polska jesteśmy bardzo zainteresowani, czyli czymś, co ja nazywam konsultingiem przedakcesyjnym. Jako największy beneficjent środków unijnych z polityki spójności możemy się pochwalić bogatym, niemal 20-letnim doświadczeniem w tym zakresie. W tym sensie udział polskich instytucji wdrażających jest na tyle interesujący dla KE, że z całą pewnością zostaną one w przyszłości uwzględnione przy tworzeniu środków pomocowych na Ukrainie. Z podobnego doradztwa korzystaliśmy jako Polska przed naszym dołączeniem do UE.

Czytaj więcej

Ukraińcy na emigracji. Gospodarka traci krocie

A czy KE dostrzega problem korupcji na Ukrainie i ma pomysł jak go rozwiązać?

Oczywiście, że go dostrzega i to zarówno w rozmowach nieformalnych, jak i w kontekście przejrzystości procesów gospodarczych oraz prawa zamówień publicznych, które powinno być zgodne ze standardami unijnymi. Kwestia zamówień to zresztą jeden z tematów, który wybijał się mocno podczas dyskusji z Ukrainą i Komisją Europejską.

Jaki jest zatem pomysł Brukseli na przeciwdziałanie korupcji?

Dystrybutorem pierwszych transz środków europejskich, które jeszcze w tym roku trafią na Ukrainę, będzie Europejski Bank Inwestycyjny (EBI). To EBI będzie ogłaszał przetargi i dlatego - jak sądzę - poziom kontroli będzie bardzo wysoki. Kontroli wydatków służą też stałe spotkania przedstawicieli KE, które mają zapewnić odpowiedni przebieg procesu przetargowego. Temu ma też służyć zaprezentowana w Londynie, a następnie w Brukseli, platforma DREAM, na której mają się znaleźć wszystkie postępowania; nie tylko ogłoszenia o przetargach, ale także etap ich realizacji. Chodzi o wszystkie postępowania publiczne ogłaszane przez centralne, regionalne i lokalne władze ukraińskie. Proces standaryzacji obiegu publicznego pieniądza na Ukrainie właśnie się teraz wykuwa. Powoli i nie bez dużej dozy sceptycyzmu, co zresztą wybrzmiało mocno w słowach mojego odpowiednika z Hiszpanii w pierwszym dniu prezydencji hiszpańskiej w UE, która rozpoczęła się 1 lipca br. Wskazał on, że nie tylko wolumen środków i gotowość wsparcia Ukrainy w procesie odbudowy, ale też jasne zasady związane z oczekiwaniami w zakresie przejrzystości procesów gospodarczych, są warunkiem sine qua non przekazania Ukrainie jakichkolwiek środków. Myślę, że to co równie ważne, a co wybrzmiało bardziej w nieformalnych rozmowach, to że partnerem w zakresie odbudowy Ukrainy jest KE i wszystkie kraje członkowskie UE. I choć każde z państw ma indywidualne relacje z Ukrainą, także Polska mająca specjalne relacje z tym krajem zarówno ze względu na sąsiedztwo, jak i udzieloną już pomoc, to jednak będziemy unikać sytuacji, w której Ukraina będzie się „dogadywać” z każdym indywidualnie. To nie leży w interesie żadnego z państw UE. Chodzi tu bowiem przede wszystkim o przestrzeganie określonych standardów wydawania publicznych pieniędzy.

Z wielu moich dwustronnych rozmów wynika również, że istnieje bardzo mocne oczekiwanie, także ze strony krajów G7, dotyczące zaangażowania wiarygodnych pośredniczących instytucji finansowych. To wyraz dużych obaw związanych z przejrzystością wydatkowania środków publicznych. W tym kontekście ważną rolę do odegrania będą miały: EBI, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOiR) czy też Bank Światowy. Przez te instytucje przepłyną znaczne środki, w tym te deklarowane przez najbogatsze państwa świata. Przypomnę, że jako Polska zadeklarowaliśmy udział w funduszu tworzonym przez EBI. Natomiast jest jeszcze zbyt wcześnie, aby mówić o naszych polskich pomysłach w tym zakresie. To także bardzo ważna kwestia dla polskiego biznesu, który jest bardzo aktywny na Ukrainie i patrzy na nią z dużą nadzieją i który posiada jednocześnie chyba największe doświadczenie w działaniu na tamtejszym rynku, wie z jakimi rodzajami ryzyka wiąże się ta działalność.

Czytaj więcej

Państwa UE przekazują setki milionów euro na fundusz wspierający Ukrainę

Była pani ostatnio kilkukrotnie na Ukrainie, m.in. w Kijowie i Łucku. Co o odbudowie swego kraju mówią sami Ukraińcy?

Na razie na Ukrainę, tak jak w ub.r., popłyną środki interwencyjne, które zostaną wykorzystane m.in. na naprawę infrastruktury elektroenergetycznej, czy też odbudowę sieci wodno-kanalizacyjnych. Nie jest to jednak jeszcze pomoc w zakresie odbudowy, ale wsparcie interwencyjne.

Ukraińcy przyjęli nas z dużym zainteresowaniem. To, co było ważne dla naszych ukraińskich partnerów, to fakt, że Polska nie czeka, nie występuje tylko z deklaracjami na scenie międzynarodowej, ale że polscy przedsiębiorcy są gotowi przyjechać do Kijowa, żeby prowadzić tam działalność. To nie są takie oczywiste gesty, proszę mi wierzyć. Na wielu międzynarodowych konferencjach w bezpiecznych miejscach na świecie pada wiele deklaracji, natomiast niewiele za tym idzie potem realnych działań. Przedsiębiorcy, bankowcy, ubezpieczyciele z innych państw nie kwapią się z wizytą na Ukrainę. Polscy przedsiębiorcy są na Ukrainie obecni, a rolą naszego państwa jest ich tam wesprzeć. Pracujemy z Polskim Funduszem Rozwoju (PFR) nad przygotowaniem funduszu, który wsparłby polskich inwestorów i przedsiębiorców, którzy chcą właśnie zainwestować na Ukrainie.

Tego typu przedsięwzięcia będą ubezpieczane przez KUKE?

Tak. Miejmy nadzieję, że prace w parlamencie nad nowelizacją ustawy o KUKE zakończą się w sierpniu. Mam już zapewnienie ze strony prezydenta RP Andrzeja Dudy, że niezwłocznie ją podpisze. Koncepcja jest taka, że za ubezpieczeniem z KUKE będą mogły pójść środki z Polskiego Funduszu Rozwoju.

Będąc w Kijowie wzięła pani udział w ponownym otwarciu, po przerwie spowodowanej wojną, zagranicznego biura handlowego Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Placówka ta ma działać na zasadzie one-stop-shop. Co to w praktyce oznacza?

Dziś podstawową ofertą zarówno dla polskich, jak i ukraińskich firm jest, czy raczej wkrótce będzie, ubezpieczenie KUKE. W jednym miejscu mamy więc ofertę PAIH, KUKE, a niedługo mam nadzieję dołączy do tej listy również PFR. Skupimy tam wszystkie instytucje rozwojowe, także BGK, które mają coś do zaoferowania polskim przedsiębiorcom, udającym się na Ukrainę albo ukraińskim, którzy chcą działać w Polsce lub też współpracować, inwestować z polskim biznesem na Ukrainie.

Czytaj więcej

Wielkie koncerny i polskie firmy już inwestują w Ukrainie. Nie boją się rakiet

A kiedy swe podwoje otworzy drugie biuro PAIH, które ma powstać na zachodniej Ukrainie?

Agencja zastanawia się jeszcze nad jego lokalizacją. Być może powstanie ono we Lwowie, ale lokalizacja tej placówki nie jest jeszcze ostatecznie przesądzona.

PAIH prowadzi rejestr polskich firm zainteresowanych odbudową Ukrainy. Co te firmy mogą już teraz zrobić?

Po pierwsze, mogą wziąć udział w misjach gospodarczych, które organizujemy we współpracy z PAIH. Przykładem jest organizacja wyjazdu dla Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego, której przedstawiciele deklarują budowę domów modułowych. I dla nich organizujemy misję, na której będą mogli spotkać się z przedstawicielami analogicznego stowarzyszenia ukraińskiego. Rozmawiałam też już z PAIH o organizacji spotkań z ukraińskimi regionami, które zaczynają ogłaszać przetargi pod budowę mieszkaniową. Jeśli więc przedsiębiorca chce jechać na Ukrainę i wie, co chce tam robić, to my pośredniczymy w organizacji odpowiednich spotkań. Takie spotkania dla biznesu odbyły się już w Kijowie, Lwowie i Łucku. Po drugie, dla tych już ponad 2,5 tysiąca firm, które zgłosiły się już do PAIH, będziemy mieć instrument przygotowywany przez Kredobank. Będzie to narzędzie informatyczne, które przeanalizuje wszystkie oferty przetargowe, zarówno te centralne, jak i lokalne i przesortuje je adekwatnie do potrzeb danej firmy np. budowlanej, wykończeniowej, energetycznej czy informatycznej. Firma będzie otrzymywać powiadomienia zgodne ze swoim profilem z informacją, w którym przetargu mogłaby wziąć udział. Kredobank będzie ten instrument rozbudowywał o informacje dotyczące naszego wkładu.

A z kim przede wszystkim nasi przedsiębiorcy będą konkurować podczas odbudowy Ukrainy? Wiele mówi się o firmach tureckich?

Rzeczywiście dużo mówi się o potencjalnej konkurencji ze strony firm zachodnich i tureckich. Pamiętajmy jednak, że Ukraina to ogromny kraj i rynek z wielką, rozległą infrastrukturą. To oznacza, że firmy będą miały spory obszar do działania. Przy tej okazji warto też przypomnieć, że w Polsce też nie tylko rodzime firmy budowały autostrady, wiadukty czy tunele. Nie posiadamy tak dużych firm, które są gotowe realizować wielkie projekty dotyczące infrastruktury liniowej. Słysząc o firmach tureckich mamy na myśli zdolność przywiezienia całego miasteczka wykonawców i pracowników do największych przedsięwzięć. Z tego względu nie widzę tu bezpośredniej konkurencji czy tym bardziej zagrożenia dla polskich wykonawców. Wręcz przeciwnie – widzę obszary, w których nasze firmy sprawdzą się znakomicie; choćby takie jak budownictwo mieszkaniowe czy modułowe, transport, spedycja, logistyka, a także w zakresie łączenia Ukrainy z Europą torami o rozstawie europejskim. To obszary, w których nie tylko chcemy, ale z pewnością odegramy istotną rolę. Trudno mi też sobie dziś wyobrazić wejście do mieszkania w Łucku, Równem, Lwowie czy Kijowie, w którym nie byłoby polskiej podłogi, polskiej ceramiki w łazience, polskich mebli lub okien, a nasi interlokutorzy nie byliby częściowo ubrani w polskie ubrania. Świadomość, że są to nasze produkty jest obecna zarówno u ukraińskich partnerów, jak i u przedstawicieli naszych firm.

Skoro nasza obecność gospodarcza na Ukrainie jest już tak powszechna, to co dalej?

Celem na najbliższe miesiące jest zwiększenie liczby polskich firm na Ukrainie. Jest ich teraz ok. 650. Jak dojdziemy do 3 tys. polskich podmiotów gospodarczych na rynku ukraińskim, to osiągniemy znaczący poziom aktywności w różnych obszarach, poczynając od małej infrastruktury, przez większą, aż po energetykę czy farmację.

W ubiegłym tygodniu była pani w USA, gdzie też rozmawiała o zaangażowaniu naszych krajów w powojenną odbudowę Ukrainy. Co dla nas wynika ze spotkań z przedstawicielami amerykańskiej administracji i biznesu?

Przede wszystkim partnerzy amerykańscy bardzo wysoko oceniają nasze zaangażowanie w pomoc Ukrainie, a także profesjonalizm instytucji rządowych, takich jak Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych w kwestii wsparcia logistycznego w dostarczaniu pomocy humanitarnej i militarnej dla walczącej Ukrainy. Otrzymałam zapewnienia, że rola naszego kraju jako podstawowego korytarza wsparcia USA dla Ukrainy będzie jeszcze większa.

Zarówno w czasie spotkań w Departamencie Stanu, jak i w Departamencie Handlu, a także spotkań z biznesem, podkreślano ogromny potencjał naszej wiedzy i doświadczenia w zakresie potrzeb, a także aktualnych warunków działania na Ukrainie. Co ważne, otrzymałam zapewnienie, że strona amerykańska będzie wspierać nasze starania o udział w pracach Komitetu Sterującego Platformy Koordynacyjnej Darczyńców Grupy G7, abyśmy mogli w jeszcze większym stopniu wykorzystać nasz potencjał.

Jadwiga Emilewicz

Jest wiceministrem funduszy i polityki regionalnej oraz pełnomocnikiem rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej. W latach 2019–2020 minister rozwoju, a w 2020 dodatkowo wicepremier. W latach 2018–2019 minister przedsiębiorczości i technologii, a w 2015–2018 podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju. Absolwentka Instytutu Nauk Politycznych UJ. 

Gospodarka
Czy hazard wykreuje prezydenta USA? Bukmacherzy lepsi niż Instytut Gallupa
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Gospodarka
Viktor Orban ocenia gospodarkę UE: To ciężki przypadek zapalenia płuc
Gospodarka
Niepokojące dane. Polaków jest coraz mniej. W 2046 r. będzie 500 tys. zgonów
Gospodarka
Wiceminister rozwoju Jacek Tomczak złożył dymisję
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Gospodarka
Wojna, dolar, demokracja, giełdy. Harris vs Trump, czyli co będzie po wyborach w USA