Nie ma dzisiaj na świecie kraju, na który nałożono by więcej sankcjo gospodarczo-politycznych, niż jest to w przypadku Rosji. Brakuje towarów, ograniczona jest ilość dostępnych usług. Nagle okazuje się, że internet jest wolniejszy niż w czasach przedwojennych, krematoria stoją nieczynne, a producenci słodyczy muszą zmienić receptury. Do tego jeszcze dojdzie brak siły roboczej, z powodu kolejnych mobilizacji.
Prezes rosyjskiego banku centralnego, Elwira Nabiulina ostrzega, że wysłanie na front kolejnych 300 tysięcy poborowych zagrozi gospodarce, która zaskakująco dobrze na razie daje sobie radę. Stopa bezrobocia w czasie wojny spadła z 4,4 proc. w marcu 2022 do 3,8 proc. dzisiaj i jest najniższa od czasów, kiedy zaczęto mierzyć ten wskaźnik. Według wyliczeń banku centralnego tak niskie bezrobocie grozi spadkiem produkcji, a wzrost płac przekroczy dynamikę wydajności pracy. Elwira Nabiulina jest zdania, że znacznie obniży się inflacja, bo spadnie popyt wewnętrzny. Dzisiaj wzrost cen rok do roku wynosi 12 proc., w 2023 ma to być 5-7 proc., a w 2024 już tylko 4 proc. Prezes Banku Centralnego Rosji zapowiada także, że podstawowe stopy procentowe pozostaną w granicach 5-7 proc.