Od 1 stycznia kieruje pan radą ministrów finansów UE. Kończy się obecne szaleństwo wielomiliardowych wydatków? Zmierzamy ku solidniejszym finansom publicznym?
Nasze wspólne wybory ekonomiczne dały bardzo pozytywne rezultaty. Porównajmy sposób, w jaki radziliśmy sobie z kryzysem finansowym z lat 2007-2008 i z lat 2020-2021. Wtedy skutkiem był mniejszy wzrost, większy dług publiczny i większe bezrobocie. To była porażka. Wyciągnęliśmy z niej wnioski polityczne i gospodarcze. A gdy kontynent wyciąga lekcje z przeszłości, oznacza to, że stał się potęgą polityczną.
Aby odpowiedzieć na obecny kryzys, podjęliśmy właściwe decyzje we właściwym czasie. Wydaliśmy dużo pieniędzy publicznych, ale rezultatem jest większy wzrost, mniej bankructw, mniejsze bezrobocie i więcej inwestycji. Teraz musimy oczywiście położyć kres tak zwanemu podejściu „bez względu na koszty" i przyjąć podejście dostosowane do potrzeb, aby wesprzeć ostatnie sektory, które wciąż cierpią z powodu skutków kryzysu. Podejście „bez względu na koszty" zmienia się na podejście „szyte na miarę". Mam nadzieję, że do końca 2022 r. pozbędziemy się wszelkich ograniczeń zdrowotnych i położymy kres wspieraniu finansowemu jakiegokolwiek sektora. To oznaczałoby powrót do normalnej sytuacji.
Przyjmuje pan za pewnik, że omikron lub inne warianty Covid nie zakłócą gospodarki?
Nie biorę niczego za pewnik. Dla wszystkich obywateli Europy był to bardzo trudny okres. Umarły tysiące ludzi. Musimy zachować ostrożność. Ale powinniśmy być również dumni z tego, co osiągnęliśmy z gospodarczego i finansowego punktu widzenia podczas obecnego kryzysu. Zamiast egoizmu promowaliśmy solidarność. Zamiast mniejszej liczby decyzji podjęliśmy więcej decyzji. Zbudowaliśmy silniejszą Europę, z jaśniejszym spojrzeniem na to, jaka powinna ona być w XXI w.