Indeks MSCI Emerging Markets przerwał sześciotygodniową serię zwyżek. W ubiegłym tygodniu jego wartość spadła o 1 proc. Korekty spodziewali się zarządzający funduszami, z którymi rozmawialiśmy przed tygodniem. Jednym z ekspertów, prognozujących dalszą przecenę, jest Marek Buczak (zarządzający funduszami Quercus TFI). Jego zdaniem jednak korekta nie zmieni średnio- i długoterminowych pozytywnych perspektyw emerging markets.
W ostatnich dniach za przecenę całego koszyka MSCI EM odpowiadały głównie Chiny. W skali tygodnia Shanghai Composite stracił 1,2 proc. Najmocniej spadały kursy akcji spółek z branży deweloperskiej/budowlanej, na które wpływają obawy przed pęknięciem bańki na chińskim rynku nieruchomości.
Po raz pierwszy od 11 tygodni spadała Bovespa i to aż o 2,3 proc. Tegoroczny bilans (skok o 33 proc.) brazylijskiego indeksu w dalszym ciągu pozostaje jednak imponujący. Tempa nie zwalnia natomiast argentyński Merval, który rósł drugi tydzień z rzędu. Od początku roku jego notowania poszybowały w górę o ponad 36 proc.
Drugi tydzień z rzędu drożała giełda moskiewska, a indeks MICEX ponownie otarł się o maksima wszech czasów. Jak widać, ani mobilizacja wojsk i widmo zaostrzenia konfliktu na Ukrainie ani to, że Rosja wciąż jest objęta sankcjami, nie zdołało odstraszyć inwestorów.
W ostatnich miesiącach rosyjskiemu rynkowi pomagało odbicie cen ropy naftowej oraz ogólna poprawa nastrojów inwestorów wobec rynków wschodzących. Akcje rosyjskich spółek są również uznawane za stosunkowo tanie. Współczynnik C/Z (cena do zysku) dla indeksu Micex (dla prognozowanych zysków na ten rok) wynosi 6,7, gdy dla indeksu MSCI Emerging Markets 12,7. Wskaźnik – w dużym uproszczeniu – mówi o tym, ile lat potrzeba, aby zainwestowana na starcie kwota zwróciła się (oczywiście przy założeniu, że zyski spółek tworzących indeks pozostaną na stałym poziomie).