Mimo hossy spółki nadal odpływają z giełdy

Od początku roku ogłoszono już dziewięć wezwań. Kolejne to tylko kwestia czasu.

Aktualizacja: 27.02.2017 05:28 Publikacja: 26.02.2017 19:17

Główny indeks warszawskiej giełdy od listopadowego dołka zyskał już 23 proc. Analitycy otwarcie mówią o hossie i nie wykluczają dalszych zwyżek. Te dobre wieści nie zatrzymują jednak fali wycofań, która przelewa się przez warszawską giełdę od kilkunastu miesięcy. Co więcej, w ostatnich tygodniach przybrała na sile. Od stycznia ogłoszono już dziewięć wezwań. Z naszych szacunków wynika, że jeśli takie tempo utrzyma się w kolejnych miesiącach, to w całym 2017 r. liczba wezwań będzie o ponad jedną trzecią wyższa od ubiegłorocznej, która przypomnimy była rekordowa.

Rynek pod presją

Spółki są wycofywane przez dominujących akcjonariuszy, inwestorów branżowych bądź finansowych (np. fundusze private equity). Jedną z przyczyn są utrzymujące się relatywnie niskie wyceny, ale naiwnością byłoby sądzić, że dalsze zwyżki zatrzymają przejmujących. W ich ocenie pobyt na giełdzie to więcej minusów niż korzyści. Coraz ostrzejsze obowiązki informacyjne, wielkie kary dla spółek i ich władz, topniejąca pula inwestorów po demontażu funduszy emerytalnych – to tylko niektóre z powodów.

– Utrzymanie spółki poza rynkiem oznacza więcej kontroli nad ogólną strategią przedsięwzięcia. W mojej ocenie to był jeden z głównych powodów decyzji o wycofaniu spółek w ostatnich miesiącach. Po wycofaniu firmy z rynku można ją bardziej efektywnie zrestrukturyzować – podkreśla Kamil Hajdamowicz, analityk BM BGŻ BNP Paribas.

Jest jednak szansa, że tempo wycofań osłabnie. – Bardziej będą dotyczyć spółek, co do których cena nie zdyskontowała poprawy, a akcjonariusze chcą w 100 proc. skorzystać z potencjalnego wzrostu zysków – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. Zastrzega natomiast, że wezwań może być więcej po zmianach w OFE, które zapewne w ciągu kilku lat będą zmieniały strukturę portfeli.

Przedstawiciele rynku są jednak dalecy od skrajnego pesymizmu. – Giełda dojrzewa. Część spółek odchodzi, kolejne przychodzą, inne się konsolidują. To normalna kolej rzeczy – odpowiada Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, zapytany, czy nie boi się, że za kilka lat najciekawsze spółki znikną z parkietu i nie będzie w czym wybierać. – Zakładam, że nadal wiele firm będzie spółkami giełdowymi lub będzie starać się o ten uprzywilejowany status – dodaje.

Debiutów nie braknie

Informacje napływające z rynku potwierdzają jego słowa. Ten rok pod względem ofert publicznych może być znacznie lepszy od ubiegłego. Część spółek, która w trudnym 2016 r. zawiesiła swoje oferty, zaczyna powracać do tych planów. Jednak proces upublicznienia trwa minimum kilka miesięcy więc większego natężenia debiutów można spodziewać się dopiero w drugiej połowie roku. Obecnie w Komisji Nadzoru Finansowego jest pięć prospektów emisyjnych, a aż piętnaście postępowań jest zawieszonych.

Wśród ciekawych tegorocznych debiutantów wymienia się m.in. sieć handlową Dino oraz Polskie Koleje Linowe.

Kolejka do wycofania

– Jeśli indeksy nie cofną się w najbliższym czasie, to w kolejnych kwartałach liczba IPO może być wyższa od wycofań – uważa Dominik Niszcz, analityk Raiffeisen Brokers. Dodaje, że nowe regulacje oraz kwestia niepewności co do kształtu reformy emerytalnej pozostaną czynnikami odstraszającymi potencjalnych emitentów, ale w krótkim okresie należy się liczyć z poprawą nastrojów na rynku pierwotnym. – Ponadto jeśli wyceny będą jeszcze wyższe, a napływy do funduszy akcyjnych przyspieszą, inwestorzy finansowi będą wymagać większej premii za ewentualną sprzedaż w wezwaniach, co ostudzi zapał inwestorów strategicznych do zdejmowania spółek z rynku – dodaje ekspert.

Jeszcze w tym półroczu z GPW zapewne zniknie Asseco CE, którego akcje skupuje spółka matka, czyli Asseco Poland. Wśród spółek, które mogą zostać przejęte eksperci typują też ATM, Netię, deweloperów, takich jak Robyg i Polnord, Synthos, Uniwheels, Sygnity czy ABC Datę.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: k.kucharczyk@rp.pl

Rafał Brzoska żegna się z GPW

Amerykański fundusz Advent będzie skupował akcje Integera i Inpostu. Chce wycofać spółki z giełdy. Realizuje ten plan razem z ich założycielem i akcjonariuszem Rafałem Brzoską. To niejako symboliczny moment, ponieważ to właśnie pocztowe spółki były wskazywane jako przykład sukcesu odniesionego dzięki giełdzie. Skutecznie zabierały rynek Poczcie Polskiej, ale szala stopniowo przechylała się na stronę państwowego giganta. Dzięki zaangażowaniu Adventu grupa Brzoski będzie mogła mocniej stanąć na nogi i dalej rozwijać biznes. Fundusz obiecał bowiem dokapitalizowanie go kwotą 500 mln zł. Pieniądze przydadzą się m.in. na spłatę zobowiązań. W piątek kurs Inpostu mocno spadał, a Integera prawie się nie zmieniał. Ci, którzy kupili akcje Integera w ofercie w 2007 r. po 13,5 zł, sporo zarobili, bo obecnie są wyceniane na ok. 43 zł. Kurs był najwyżej jesienią 2013 r., przekraczał wtedy 300 zł.

Giełda
Marazm w Warszawie, nerwowo w USA. Złoty zyskuje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Giełda
Kulawe statystyki tegorocznych debiutów na GPW
Giełda
Lawina przejęć w USA?
Giełda
Prześwietlamy transakcje insiderów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Giełda
Optymizm na giełdzie przygasł. Wyraźne cofnięcie indeksów na GPW